Ból przeszywał mój policzek. John uśmiechał się obleśnie. Wiedziałam o czym myśli. Zbliżył się do mnie przypierając moje ciało do drewnianej powłoki drzwi. Ścisnął moją nogę w udzie i uniósł ją tak, aby utorować sobie miejsce przy moim kroczu. Przejechał dłonią po wewnętrznej stronie mojego uda i opuszkami palców dotknął mojej kobiecości. Zanurzył twarz w moich włosach. Słyszałam i czułam jak głośno sapie. Nadal mnie dotykał. Nie wytrzymałam, gdy już nie skupiał się na niczym innym jak na całowaniu mnie, kopnęłam go kolanem w krocze. Upadł na kolana i jęknął głośno z bólu. Odepchnęłam się od drzwi po czym szybko je otworzyłam. Wybiegłam z domu.
-Wracaj tu suko!-wrzeszczał. Zaczęłam szybko biec w stronę parku. Odwróciłam na chwilę głowę, aby zobaczyć czy John mnie goni. Akurat wstawał trzymając rękę na swoim kroczu i ruszył w moim kierunku. Na szczęście park był bardzo blisko, więc szybko się tam znalazłam. Biegłam jak najszybciej potrafiłam między drzewami. Odwróciłam się, żeby zobaczyć czy John dalej jest za mną, ale nie było go w moim polu widzenia. Rozglądałam się tak, dopóki nie poczułam ręki zakrywającej moje usta i drugiej trzymającej mnie w talii. Przestraszyłam się. Próbowałam uciec. Szarpałam się z ta osobą, ale ona była silniejsza i przycisnęła moje ciało do swojego.
-Ej, spokojnie. To ja Harry.-szepnął mi do ucha. Puścił mnie i stanęliśmy twarzą w twarz.
-C...cc..co ty tu robisz!?-wyjąkałam.
-Przepraszam nie chciałem cię przestraszyć. Po prostu bałem się, że zaczniesz krzyczeć czy coś, bo pomyślisz, że to ten twój narwany chłopak. Wiem, że przed nim uciekasz. -powiedział ze smutkiem w oczach.
-Skąd wiesz?-zapytałam zdziwiona.
- No bo, po tym jak wyszliście z kawiarni, bałem się, że może ci coś zrobić, więc pojechałem za wami. I jak widać miałem rację. - powiedział i przejechał ręką po moim bolącym policzku. - Chodź, zabiorę cię do mnie. Trzeba przyłożyć lód. - uśmiechnął się delikatnie.
- Nie, nie chcę ci sprawiać kłopotu. Pójdę do siebie. - odrzekłam wymuszając uśmiech.
- Żaden problem. Nalegam. - pokazał swoje śliczne dołeczki.
- No jak tak ładnie prosisz. To zgoda. - zaśmiał się i ruszyliśmy.
- Bardzo boli? - spytał.
- Trochę. - Harry popatrzył na mnie, pochylił się i lekko pocałował mnie w policzek. To było miłe. Takie delikatne. John nigdy taki nie był. Zawsze był dość brutalny. Z chwili zamyślenia wyrwał mnie John wyskakujący zza drzewa. Przeraziłam się. Zauważyłam, że Harry cały się spiął, gdy John się do nas zbliżał.
- Juliett uciekaj stąd. - powiedział Harry, ale jego głos był inny, taki twardy i groźny.
- Nie Harry, nie zostawię cię z nim, on może zrobić ci krzywdę. - wyjąkałam. Naprawdę się o niego bałam.
- Wszystko będzie dobrze kochanie. - powiedział całując mnie w czoło. Dlaczego on jest taki uroczy? Oddaliłam się o klika kroków. John starał się do mnie dostać, ale Harry zagrodził mi drogę i go odepchną.
- Zostaw ją skurwielu. - syknął Harry.
- Hahahahah...- zaśmiał się.- To moja dziewczyna. - jego ton zmienił się, teraz był wściekły. Wypowiadał te słowa z naciskiem na MOJA.
- Nie wydaje mi się, żeby chciała być z takim dupkiem. - odepchną go Harry.
- Słuchaj chłoptasiu! Zostaw ją, bo ona nigdy nie będzie twoja. - wycharczał John, łapiąc za koszulkę Harry'ego.
- Może gdybyśmy się nie całowali to bym ci uwierzył.
Zaraz, chwila, co on właśnie powiedział? Po co on kłamie, przecież on go zabije! Harry uśmiechał się z zadowoleniem z siebie. John już wymierzał cios w jego twarz, ale Harry zrobił unik i kopnął go kolanem w krocze. Kiedy John zgiął się z bólu Harry kopnął go jeszcze raz w brzuch. John upadł na kolana.
- Przypomnij to sobie jak następnym razem będziesz chciał uderzyć kobietę! - warknął Harry. Podszedł do mnie, podał mi rękę i zaczął prowadzić ku wyjściu z parku. Nic nie mówił, nadal był spięty. Dlaczego powiedział, że się całowaliśmy?
Harry zaprowadził mnie do swojego samochodu. Gdy otwierał mi drzwi, w szybie zauważyłam swoje odbicie, moja twarz wyrażała ból.
- Nie martw się tym kochanie, w domu się tym zajmiemy.
Całą drogę do domu milczałam. Gdy dojechaliśmy Harry wydawał się być w szampańskim nastroju. Otworzył mi drzwi od samochodu. Podał mi rękę i prowadził do wejścia ogromnego budynku. Otworzył je i od razu poprowadził mnie w stronę kuchni. Była niesamowita. Harry objął mnie w talii i pomógł usiąść na czarnym, błyszczącym blacie. Wziął lód, zawinął w ręcznik i przyłożył do mojego policzka. A z moich ust wydostał się cichy jęk.
-Przepraszam- mruknął.Pocałował mnie w szyję, a potem dotknął ustami bolącego miejsca na moim policzku.- Lepiej ci już trochę? - zapytał zmartwiony.
-Tak, dziękuję. -wymusiłam delikatny uśmiech. Harry podał mi sok pomarańczowy, biorąc od niego kubek delikatnie musnęłam opuszkami palców jego dłoń. Przeszedł mnie dreszcz i kubek wyślizgnął mi się z ręki wylewając przy tym swoją zawartość na moją bluzkę. Harry się zaśmiał. Nie zdążyłam nic zrobić, gdyż Harry pociągnął mnie za rękę.
-Chodź ze mną.- Zeskoczyłam z blatu. Prowadził mnie po schodach na górę. Jego dom był wielki. Weszliśmy do przypuszczam "jego sypialni". Stał do mnie tyłem i otworzył szufladę.
-Rozbierz się.-powiedział, a mnie zamurowało.
-Co..!?- Byłam w szoku. Odwrócił się w moją stronę z wielkim uśmiechem na twarzy. Rzucił we mnie swoją białą koszulką.
-Przebierz się. - uśmiechnął się słodko. -Jesteś cała w soku. - Harry wyszedł z pokoju zostawiając uchylone drzwi.
-Tylko nie podglądaj! - krzyknęłam i usłyszałam jego głośny śmiech.
-Nie odważyłbym się. - powiedział, a ja zaczęłam zdejmować bluzkę. Szybko nałożyłam jego koszulkę. Gdy się odwróciłam, zobaczyłam szczerzącego się chłopaka.
-Przestań nie gap się!-wykrzyczałam rozbawiona jego śmiechem.
-Przepraszam, nie mogłem się powstrzymać. - uśmiechnął się uroczo. Zaczął się do mnie zbliżać, a ja odruchowo cofnęłam się o krok do tyłu. Potknęłam się i usiadłam na jego łóżku. Harry stał przy mnie i patrzył na mnie z góry. Oblizał usta i zbliżył je do mojej szyi zostawiając na niej kolejny pocałunek, po czym zbliżył swoją twarz do mojego ucha .
-Jesteś piękna, cała, nawet z tym okropnym siniakiem. -wyszeptał i chociaż go nie widziałam to byłam pewna ,że uśmiechnął się kiedy ciche westchnięcie wyleciało z moich ust. Położyłam ręce na jego ramionach z zamiarem odepchnięcia go, ale on złapał moje dłonie i oplótł je sobie wokół szyi. Wstałam, a on przycisnął moje ciało do swojego. - Chciałbym żebyś o nim zapomniała. - wyszeptał przerywając na chwilę. - Zabieram cię jutro na kolację. Nikt cię już nie skrzywdzi. - mówił przytulając mnie do siebie. Popatrzył na moją twarz, gdy zauważył, że jestem trochę zmieszana jego słowami, uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek. Zarumieniłam się i oddałam mu szczery uśmiech. Zeszliśmy z powrotem do kuchni. Usiadłam na blacie tak jak poprzednio. Harry zaśmiał się cicho gdy mnie tam zobaczył.
- Czego się napijesz? - spytał.
- Mam ochotę na kawę z mlekiem. - odpowiedziałam.
- Jesteś tego pewna, bo wiesz jest 21, chyba potem nie zaśniesz.
- Dam radę. - powiedziałam i puściłam mu oczko. Wybuchł śmiechem i wyjął z lodówki mleko. Już chciał sięgnąć po czajnik, gdy ja chwyciłam go za rękę.
- Ja zrobię. - powiedziałam cicho. Harry odsunął się wyraźnie zaskoczony moim gestem i usiadł na barowym krześle obok blatu,na którym chwilę temu siedziałam. Odwróciłam się do niego tyłem i zaczęłam parzyć kawę. Czułam wzrok Harry'ego, który wędrował od moich stóp i zatrzymał się na wysokości moich pośladków. Odwróciłam się, co wyrwało go z zamyślenia. Postawiłam mu kubek przed nosem, a on zaciągnął się zapachem świeżej kawy. Upił łyka, zamknął oczy i się uśmiechnął.
- Pyszna. - zachwycił się.
- Haha cieszę się, że ci smakuje.
Złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Nadal siedział na stołku a przez to wpadłam na jego napięty tors. Odetchnął głęboko i przycisnął swoją dłoń do dolnych partii moich pleców, tym samym jeszcze bardziej mnie do siebie zbliżając.
- Lepszej nie piłem. - wymruczał.
- Ojj daj spokój, nie jest aż tak dobra.- odpowiedziałam.
- Obiecuję ci, że jutrzejszego wieczoru nie zapomnisz nigdy. - wyszeptał uwodzicielsko.
- Jeszcze na nic się nie zgodziłam. - odparłam cicho.
- Prosze. - w jego głosie usłyszałam udawaną desperację,.
- Musisz mnie jakoś przekonać. - rzuciłam, a on zachichotał. Zbliżył swoje usta do mojego ucha.
- Postaram się, skarbie.- poczułam jego ciepły oddech na mojej szyi.
- O nie nie! Nie będzie tak łatwo! - krzyknęłam wyrywając się z jego uścisku i zaczęłam uciekać do salonu. Zaczął mnie gonić. Staliśmy po przeciwnych stronach kanapy i patrzyliśmy sobie w oczy. Na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech. Wskoczył na mebel i ponownie mnie gonił. Zaczęłam biec przez korytarz do szklanych drzwi na tyłach domu. Harry był blisko, ale na szczęście były one otwarte. Gdy znalazłam się na zewnątrz, stałam na tarasie, a przede mną widziałam ogromny basen. Wow! Robił wrażenie. Odwróciłam się, aby zobaczyć gdzie jest Harry, ale nigdzie go nie widziałam. Pomyślałam, że coś go musiało zatrzymać i zaraz przyjdzie. Podeszłam do basenu i lekko się pochyliłam. Musiał być dość głęboki. Nagle z myślenie wyrwał mnie delikatny uścisk w talii.
- Może chcesz się wykąpać? - poznałam jego lekko ochrypły głos. Pokiwałam głowo przecząco.
- Nie mam kostiumu. Nie mogę.
- Ale chcesz?- zapytał Harry.
- Nie mogę. Może innym razem.
- Po co czekać? - powiedział a jego uścisk zacieśnił się i zanim zobaczyłam zorientować się co robi, przechylił nasze ciała za krawędź. Wpadliśmy do wody z głośnym pluskiem. Gdy się wynurzyłam spojrzałam na niego wściekle. Śmiał się.
- Nie śmieszne! - krzyknęłam. Zaczął się śmiać jeszcze głośniej.Harry lekko pchnął mnie na ścianę basenu i przylgnął do mnie swoim ciałem rozstawiając swoje ręce po obu stronach moich ramion.
- A teraz? - zapytał.
- Co teraz? - uśmiechnął się uroczo.
- Przekonałem cię? - wyszczerzył się i uniósł brwi.
- Eee nie za bardzo.- zachichotał.
- W takim razie muszę cię przekonać inaczej.- nie zdążyłam odpowiedzieć, bo poczułam jego ręce na talii. Zanim zdążyłam zareagować zaczął mnie łaskotać. Śmiałam się jak wariatka, a on nie przestawał.
- Hahahaha proszę prze..przestań.- ustąpił. Uniosłam głowę, a nasze oczy się spotkały.
- A teraz? - zapytał rozbawiony. - I lepiej się dobrze zastanów.- zaśmialiśmy się.
- Harry tak mnie nie przekonasz. - odepchnęłam go od siebie uśmiechając się.
- I tak po ciebie przyjadę! I nie mów, że nie! - śmiał się i wyciągnął mnie z wody. - I jeszcze jedno.. ubierz dla mnie sukienkę.- wyszeptał.
Po godzinie, gdy się wysuszyliśmy, Harry odwiózł mnie do domu. Pożegnaliśmy się i ruszyłam w stronę drzwi, gdy w oknie zobaczyłam wściekłą Bonnie.
- Gdzieś ty kurwa była?! - wrzasnęła, gdy weszłam do środka. Już chciałam jej wszystko opowiedzieć, gdy zobaczyła mój zaczerwieniony policzek. - Co się stało? - zapytała wystraszona.
- To John. - wyszeptałam trzymając dłoń na policzku. Przypomniał mi się ból jaki czułam, kiedy John mnie uderzył.
- O Boże, on tu był! Szukał cię!- wyjąkała przerażona.
-Wracaj tu suko!-wrzeszczał. Zaczęłam szybko biec w stronę parku. Odwróciłam na chwilę głowę, aby zobaczyć czy John mnie goni. Akurat wstawał trzymając rękę na swoim kroczu i ruszył w moim kierunku. Na szczęście park był bardzo blisko, więc szybko się tam znalazłam. Biegłam jak najszybciej potrafiłam między drzewami. Odwróciłam się, żeby zobaczyć czy John dalej jest za mną, ale nie było go w moim polu widzenia. Rozglądałam się tak, dopóki nie poczułam ręki zakrywającej moje usta i drugiej trzymającej mnie w talii. Przestraszyłam się. Próbowałam uciec. Szarpałam się z ta osobą, ale ona była silniejsza i przycisnęła moje ciało do swojego.
-Ej, spokojnie. To ja Harry.-szepnął mi do ucha. Puścił mnie i stanęliśmy twarzą w twarz.
-C...cc..co ty tu robisz!?-wyjąkałam.
-Przepraszam nie chciałem cię przestraszyć. Po prostu bałem się, że zaczniesz krzyczeć czy coś, bo pomyślisz, że to ten twój narwany chłopak. Wiem, że przed nim uciekasz. -powiedział ze smutkiem w oczach.
-Skąd wiesz?-zapytałam zdziwiona.
- No bo, po tym jak wyszliście z kawiarni, bałem się, że może ci coś zrobić, więc pojechałem za wami. I jak widać miałem rację. - powiedział i przejechał ręką po moim bolącym policzku. - Chodź, zabiorę cię do mnie. Trzeba przyłożyć lód. - uśmiechnął się delikatnie.
- Nie, nie chcę ci sprawiać kłopotu. Pójdę do siebie. - odrzekłam wymuszając uśmiech.
- Żaden problem. Nalegam. - pokazał swoje śliczne dołeczki.
- No jak tak ładnie prosisz. To zgoda. - zaśmiał się i ruszyliśmy.
- Bardzo boli? - spytał.
- Trochę. - Harry popatrzył na mnie, pochylił się i lekko pocałował mnie w policzek. To było miłe. Takie delikatne. John nigdy taki nie był. Zawsze był dość brutalny. Z chwili zamyślenia wyrwał mnie John wyskakujący zza drzewa. Przeraziłam się. Zauważyłam, że Harry cały się spiął, gdy John się do nas zbliżał.
- Juliett uciekaj stąd. - powiedział Harry, ale jego głos był inny, taki twardy i groźny.
- Nie Harry, nie zostawię cię z nim, on może zrobić ci krzywdę. - wyjąkałam. Naprawdę się o niego bałam.
- Wszystko będzie dobrze kochanie. - powiedział całując mnie w czoło. Dlaczego on jest taki uroczy? Oddaliłam się o klika kroków. John starał się do mnie dostać, ale Harry zagrodził mi drogę i go odepchną.
- Zostaw ją skurwielu. - syknął Harry.
- Hahahahah...- zaśmiał się.- To moja dziewczyna. - jego ton zmienił się, teraz był wściekły. Wypowiadał te słowa z naciskiem na MOJA.
- Nie wydaje mi się, żeby chciała być z takim dupkiem. - odepchną go Harry.
- Słuchaj chłoptasiu! Zostaw ją, bo ona nigdy nie będzie twoja. - wycharczał John, łapiąc za koszulkę Harry'ego.
- Może gdybyśmy się nie całowali to bym ci uwierzył.
Zaraz, chwila, co on właśnie powiedział? Po co on kłamie, przecież on go zabije! Harry uśmiechał się z zadowoleniem z siebie. John już wymierzał cios w jego twarz, ale Harry zrobił unik i kopnął go kolanem w krocze. Kiedy John zgiął się z bólu Harry kopnął go jeszcze raz w brzuch. John upadł na kolana.
- Przypomnij to sobie jak następnym razem będziesz chciał uderzyć kobietę! - warknął Harry. Podszedł do mnie, podał mi rękę i zaczął prowadzić ku wyjściu z parku. Nic nie mówił, nadal był spięty. Dlaczego powiedział, że się całowaliśmy?
Harry zaprowadził mnie do swojego samochodu. Gdy otwierał mi drzwi, w szybie zauważyłam swoje odbicie, moja twarz wyrażała ból.
- Nie martw się tym kochanie, w domu się tym zajmiemy.
Całą drogę do domu milczałam. Gdy dojechaliśmy Harry wydawał się być w szampańskim nastroju. Otworzył mi drzwi od samochodu. Podał mi rękę i prowadził do wejścia ogromnego budynku. Otworzył je i od razu poprowadził mnie w stronę kuchni. Była niesamowita. Harry objął mnie w talii i pomógł usiąść na czarnym, błyszczącym blacie. Wziął lód, zawinął w ręcznik i przyłożył do mojego policzka. A z moich ust wydostał się cichy jęk.
-Przepraszam- mruknął.Pocałował mnie w szyję, a potem dotknął ustami bolącego miejsca na moim policzku.- Lepiej ci już trochę? - zapytał zmartwiony.
-Tak, dziękuję. -wymusiłam delikatny uśmiech. Harry podał mi sok pomarańczowy, biorąc od niego kubek delikatnie musnęłam opuszkami palców jego dłoń. Przeszedł mnie dreszcz i kubek wyślizgnął mi się z ręki wylewając przy tym swoją zawartość na moją bluzkę. Harry się zaśmiał. Nie zdążyłam nic zrobić, gdyż Harry pociągnął mnie za rękę.
-Chodź ze mną.- Zeskoczyłam z blatu. Prowadził mnie po schodach na górę. Jego dom był wielki. Weszliśmy do przypuszczam "jego sypialni". Stał do mnie tyłem i otworzył szufladę.
-Rozbierz się.-powiedział, a mnie zamurowało.
-Co..!?- Byłam w szoku. Odwrócił się w moją stronę z wielkim uśmiechem na twarzy. Rzucił we mnie swoją białą koszulką.
-Przebierz się. - uśmiechnął się słodko. -Jesteś cała w soku. - Harry wyszedł z pokoju zostawiając uchylone drzwi.
-Tylko nie podglądaj! - krzyknęłam i usłyszałam jego głośny śmiech.
-Nie odważyłbym się. - powiedział, a ja zaczęłam zdejmować bluzkę. Szybko nałożyłam jego koszulkę. Gdy się odwróciłam, zobaczyłam szczerzącego się chłopaka.
-Przestań nie gap się!-wykrzyczałam rozbawiona jego śmiechem.
-Przepraszam, nie mogłem się powstrzymać. - uśmiechnął się uroczo. Zaczął się do mnie zbliżać, a ja odruchowo cofnęłam się o krok do tyłu. Potknęłam się i usiadłam na jego łóżku. Harry stał przy mnie i patrzył na mnie z góry. Oblizał usta i zbliżył je do mojej szyi zostawiając na niej kolejny pocałunek, po czym zbliżył swoją twarz do mojego ucha .
-Jesteś piękna, cała, nawet z tym okropnym siniakiem. -wyszeptał i chociaż go nie widziałam to byłam pewna ,że uśmiechnął się kiedy ciche westchnięcie wyleciało z moich ust. Położyłam ręce na jego ramionach z zamiarem odepchnięcia go, ale on złapał moje dłonie i oplótł je sobie wokół szyi. Wstałam, a on przycisnął moje ciało do swojego. - Chciałbym żebyś o nim zapomniała. - wyszeptał przerywając na chwilę. - Zabieram cię jutro na kolację. Nikt cię już nie skrzywdzi. - mówił przytulając mnie do siebie. Popatrzył na moją twarz, gdy zauważył, że jestem trochę zmieszana jego słowami, uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek. Zarumieniłam się i oddałam mu szczery uśmiech. Zeszliśmy z powrotem do kuchni. Usiadłam na blacie tak jak poprzednio. Harry zaśmiał się cicho gdy mnie tam zobaczył.
- Czego się napijesz? - spytał.
- Mam ochotę na kawę z mlekiem. - odpowiedziałam.
- Jesteś tego pewna, bo wiesz jest 21, chyba potem nie zaśniesz.
- Dam radę. - powiedziałam i puściłam mu oczko. Wybuchł śmiechem i wyjął z lodówki mleko. Już chciał sięgnąć po czajnik, gdy ja chwyciłam go za rękę.
- Ja zrobię. - powiedziałam cicho. Harry odsunął się wyraźnie zaskoczony moim gestem i usiadł na barowym krześle obok blatu,na którym chwilę temu siedziałam. Odwróciłam się do niego tyłem i zaczęłam parzyć kawę. Czułam wzrok Harry'ego, który wędrował od moich stóp i zatrzymał się na wysokości moich pośladków. Odwróciłam się, co wyrwało go z zamyślenia. Postawiłam mu kubek przed nosem, a on zaciągnął się zapachem świeżej kawy. Upił łyka, zamknął oczy i się uśmiechnął.
- Pyszna. - zachwycił się.
- Haha cieszę się, że ci smakuje.
Złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Nadal siedział na stołku a przez to wpadłam na jego napięty tors. Odetchnął głęboko i przycisnął swoją dłoń do dolnych partii moich pleców, tym samym jeszcze bardziej mnie do siebie zbliżając.
- Lepszej nie piłem. - wymruczał.
- Ojj daj spokój, nie jest aż tak dobra.- odpowiedziałam.
- Obiecuję ci, że jutrzejszego wieczoru nie zapomnisz nigdy. - wyszeptał uwodzicielsko.
- Jeszcze na nic się nie zgodziłam. - odparłam cicho.
- Prosze. - w jego głosie usłyszałam udawaną desperację,.
- Musisz mnie jakoś przekonać. - rzuciłam, a on zachichotał. Zbliżył swoje usta do mojego ucha.
- Postaram się, skarbie.- poczułam jego ciepły oddech na mojej szyi.
- O nie nie! Nie będzie tak łatwo! - krzyknęłam wyrywając się z jego uścisku i zaczęłam uciekać do salonu. Zaczął mnie gonić. Staliśmy po przeciwnych stronach kanapy i patrzyliśmy sobie w oczy. Na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech. Wskoczył na mebel i ponownie mnie gonił. Zaczęłam biec przez korytarz do szklanych drzwi na tyłach domu. Harry był blisko, ale na szczęście były one otwarte. Gdy znalazłam się na zewnątrz, stałam na tarasie, a przede mną widziałam ogromny basen. Wow! Robił wrażenie. Odwróciłam się, aby zobaczyć gdzie jest Harry, ale nigdzie go nie widziałam. Pomyślałam, że coś go musiało zatrzymać i zaraz przyjdzie. Podeszłam do basenu i lekko się pochyliłam. Musiał być dość głęboki. Nagle z myślenie wyrwał mnie delikatny uścisk w talii.
- Może chcesz się wykąpać? - poznałam jego lekko ochrypły głos. Pokiwałam głowo przecząco.
- Nie mam kostiumu. Nie mogę.
- Ale chcesz?- zapytał Harry.
- Nie mogę. Może innym razem.
- Po co czekać? - powiedział a jego uścisk zacieśnił się i zanim zobaczyłam zorientować się co robi, przechylił nasze ciała za krawędź. Wpadliśmy do wody z głośnym pluskiem. Gdy się wynurzyłam spojrzałam na niego wściekle. Śmiał się.
- Nie śmieszne! - krzyknęłam. Zaczął się śmiać jeszcze głośniej.Harry lekko pchnął mnie na ścianę basenu i przylgnął do mnie swoim ciałem rozstawiając swoje ręce po obu stronach moich ramion.
- A teraz? - zapytał.
- Co teraz? - uśmiechnął się uroczo.
- Przekonałem cię? - wyszczerzył się i uniósł brwi.
- Eee nie za bardzo.- zachichotał.
- W takim razie muszę cię przekonać inaczej.- nie zdążyłam odpowiedzieć, bo poczułam jego ręce na talii. Zanim zdążyłam zareagować zaczął mnie łaskotać. Śmiałam się jak wariatka, a on nie przestawał.
- Hahahaha proszę prze..przestań.- ustąpił. Uniosłam głowę, a nasze oczy się spotkały.
- A teraz? - zapytał rozbawiony. - I lepiej się dobrze zastanów.- zaśmialiśmy się.
- Harry tak mnie nie przekonasz. - odepchnęłam go od siebie uśmiechając się.
- I tak po ciebie przyjadę! I nie mów, że nie! - śmiał się i wyciągnął mnie z wody. - I jeszcze jedno.. ubierz dla mnie sukienkę.- wyszeptał.
Po godzinie, gdy się wysuszyliśmy, Harry odwiózł mnie do domu. Pożegnaliśmy się i ruszyłam w stronę drzwi, gdy w oknie zobaczyłam wściekłą Bonnie.
- Gdzieś ty kurwa była?! - wrzasnęła, gdy weszłam do środka. Już chciałam jej wszystko opowiedzieć, gdy zobaczyła mój zaczerwieniony policzek. - Co się stało? - zapytała wystraszona.
- To John. - wyszeptałam trzymając dłoń na policzku. Przypomniał mi się ból jaki czułam, kiedy John mnie uderzył.
- O Boże, on tu był! Szukał cię!- wyjąkała przerażona.
ja nie wierze ! ;o serio macie talent. może nie jest poprawnie gramatycznie i jest dużo błędów ortograficznych, ale to nie jest praca na polski, jest pare szczegółów, które bym zmieniła, ale myśle, że z czasem wasz blog bedzie już i-de-al-ny ! bo wątek jest zajebisty. serio. ;o mówie to baaaaaardzo szczerze, myśle, że to kwestia czasu a będzie per-fect :D (wiem że sie powtarzam xD) powinnyście zareklamować go gdzies czy coś xD bo uważam, że wiele osób z taką chęcią jak ja śledziłoby ta historie, bo jak juz napisałam - wątek jest meeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeegaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa <3 ~ Karola
OdpowiedzUsuńja pizgam! nie wiem gdzie ty widzisz błędy? odejdź i spłoń,nie komentujesz tego po to żeby wytykać nieistniejące błędy.
OdpowiedzUsuńDziewczyny,uwielbiam Was,wiecie to <3
A Ty Weronika,odpisz mi w końcu na twitterze! :)