Obudziły mnie wrzaski Bonnie. Nie bardzo wiedziałam, co się dzieje kiedy zobaczyłam ją skaczącą po moim łóżku.
- Co ty robisz?- spytałam zaspana, bo przez pół nocy nie spałam. W głowie miałam tylko Johna i mój telefon, który zaginął w tajemniczych okolicznościach.
- Słuchaj mnie teraz! Dzwonił do mnie jakiś facet z twojego numeru i powiedział, że wczoraj kiedy na niego wpadłaś zgubiłaś telefon, a on go znalazł! - opowiadała to z taką pasją, jakby od tego zależało jej życie.
- To Harry, nazywa się Harry. - opowiedziałam.
- Nie wiem jak wygląda, ale ten jego głos... jest taki męski i seksowny. - zażartowała Bonnie
- Przyniesie go tutaj? Czy to ja mam się po niego pofatygować? - zapytałam szczęśliwa, że się znalazł.
- Ale co? - najwyraźniej zapomniała zauroczona Harrym, o czym rozmawiałyśmy.
- Halo, Bonnie tu ziemia. Mój telefon! - odpowiedziałam ze śmiechem.
- A tak, tak. Masz się z nim spotkać w tej nowej kawiarni w centrum handlowym.
- Okej, fajnie że się znalazł - powiedziałam zadowolona.
- Naprawdę zależało mu na tym spotkaniu. Chciałam się z nim spotkać sama, ale stanowczo odmówił i nalegał, abyś to ty się pojawiła. - powiedziała unosząc brwi do góry. - Chyba ktoś tu się zakochał - wypaliła z zachwytem.
- Przestań, widzieliśmy się tylko raz. To niemożliwe. - burknęłam.
- Nieważne. Masz tam być o 17.00. Mamy czas, żeby znaleźć ci jakąś fajną kieckę.
- Bonnie, przecież to nie randka, pójdę w zwykłych jeansach. - odparłam.
- On chyba tak nie myśli. - posłała mi znaczące spojrzenie.
- Ale ja mam chłopaka. Zapomniałaś? Jestem z Johnem! - krzyknęłam.
- No właśnie, a propos Johna. To nie jest chłopak dla ciebie. On cie niszczy i rani. Odkąd z nim jesteś nie jesteś już sobą. A poza tym, przecież wiesz jaki on jest. Wczoraj na imprezie zachowywał się jak skończony dupek! - mówiła jakby miała zaraz wybuchnąć.
- Widziałaś? - zapytałam ze łzami w oczach.
- Jasne. Wszyscy widzieli. Każdy wie, że John to kretyn szukający tylko dziewczyny na jedną noc. Czy ty go w ogóle kochasz?- zapytała.
- Tak myślałam, ale kiedy wczoraj nazwał mnie suką, wszystko się zmieniło... - łzy poleciały mi z oczu
- Hej, hej, hej, skarbie nie płaczemy, on nie jest tego wart. - Bonnie starała się mnie pocieszyć. - Lepiej pogadajmy o tym Harrym. - od razu humor jej się poprawił.
- Pomóż mi znaleźć jakąś sukienkę na to spotkanie. - uśmiechnęłam się mimowolnie.
- No! I nareszcie zaczynasz mówić jak człowiek. - zaśmiałyśmy się.
Bonnie dała mi swoją czarną, dopasowaną do ciała sukienkę i pokręciła mi lekko włosy. Była już 16.30 kiedy zakładałam na nogi moje czarne buty na koturnach.
- Wyglądasz bosko! - obejrzała mnie Bonnie.
- Dzięki. - dałam jej buziaka i wsiadłam do mojego samochodu.
Kiedy byłam już w galerii, zobaczyłam przez szybkę kawiarni, że Harrego jeszcze nie ma. Była za dziesięć 17, więc miał jeszcze czas. Mam nadzieję, że mnie nie wystawił.
Zamówiłam sobie kawę z mlekiem. Zanim kelner mi ją podał do mojego stolika dosiadł się wysoki chłopak z pięknym uśmiechem. Ubrany był w czarne spodnie, białe conversy i białą koszulkę, przez której dekolt mogłam dostrzec dwa dość duże tatuaże.
- Cześć piękna! - krzyknął Harry.
- Cześć Harry.- uśmiechnęłam się. Harry przejechał wzrokiem po mojej sylwetce, od stóp do głów. Zatrzymał się na moich ustach, po czym szybko przełknął ślinę i spojrzał mi w oczy.
- Pięknie wyglądasz. - skomplementował mnie Harry.
- Dziękuję, ty też wyglądasz całkiem nieźle.- uśmiechnęliśmy się do siebie i usiedliśmy przy stoliku obok okna. Kelner przyniósł mi kawę i przyjął zamówienie Harrego.
- Dzięki, że zadzwoniłeś do Bonnie.
- Cała przyjemność po mojej stronie Juliette. - uśmiechnął się uroczo. Zauważyłam, że widać mu dołeczki na policzkach. - Miło się znowu widzieć. Przepraszam za moją nachalność, ale nie mogę się powstrzymać, masz chłopaka? - zapytał i był wyraźnie zaciekawiony moją odpowiedzią.
- Wiesz co chętnie sobie z tobą pogadam, ale może najpierw oddaj mi mój telefon. - odpowiedziałam z rozbawieniem w głosie.
- Przepraszam. - wyjął telefon z kieszeni i podał mi do ręki.- Proszę bardzo. Następnym razem bardziej na niego uważaj. Masz tam mnóstwo interesujących rzeczy. - zaśmiał się.
- Przeglądałeś mój telefon?!- wkurzyłam się.
- Musiałem znaleźć coś co pozwoli mi się namierzyć. - odparł i lekko posmutniał.
- Przestań, przecież nic się nie stało. - uśmiechnęłam się do niego.
- Ciężko cię rozgryźć dziewczyno. Ale muszę przyznać, że to bardzo pociągające. - wyszeptał mi zmysłowo do ucha. Zarumieniłam się, kiedy to powiedział.
- Więc? - wiedziałam o co mu chodzi.
- Nie wiem. - odpowiedziałam.
- Jak to nie wiesz czy jesteś wolna? - zapytał zdziwiony. - Bo wiesz jeśli jesteś singielką to z chęcią spotkałbym się z tobą jeszcze raz. - uśmiechnął się tak, że mogłam zobaczyć jego urocze dołeczki.
- Mój chłopak okazał się chujem, ale to skomplikowane...- wtedy spojrzałam za ramię Harrego i zobaczyłam go. John. Nasze oczy się spotkały. Jeszcze nigdy nie widziałam go aż tak wkurzonego. Podszedł do naszego stolika i zaczął krzyczeć:
- Co tu kurwa się dzieje?!
- John, to nie tak jak myślisz! Harry tylko... umm... on tylko znalazł mój telefon.
- Zamknij się dziwko, później porozmawiamy. - podszedł do Harrego i popchnął go na stolik za nim. Chciał go uderzyć pięścią w twarz, ale Harry zrobił unik i oddał cios prosto w nos Johna. Po raz pierwszy słyszałam dźwięk łamanej kości. John przewrócił się na ziemię, a z jego nosa zaczęła płynąć krew. Przestraszyłam się i do niego podbiegłam.
- Co ty zrobiłeś?! - krzyczałam na Harrego.
- Zasłużył sobie. Nikt nie będzie cię tak nazywał w mojej obecności. - odrzekł
- Ten chuj złamał mi nos! Zawieź mnie do szpitala! Już!- wykrzykiwał John. Niechętnie chwyciłam go za rękę i pomogłam mu wstać. Wychodząc razem Johnem z kawiarni, rzuciłam tylko wściekły wzrok na Harrego. Szpital był niedaleko, więc byliśmy na miejscu po jakiś 10 min. Całą drogę spędziliśmy w ciszy. Gdy weszliśmy do budynku, Johnem od razu zajął się jakiś doktor, a ja usiadłam w poczekalni. Siedziałam tam około 2 godzin, dopóki chłopak nie wrócił. Nadal był strasznie wściekły. Ledwo zdążyłam wyjąć kluczyki od samochodu z torby, a John od razu wyrwał mi je z rąk.
- Ja poprowadzę. - warknął.
Wsiedliśmy do samochodu i po kilku minutach byliśmy pod domem Johna. Gdy weszliśmy do środka natychmiastowo zaczęła się awantura.
- To wszystko twoja wina suko! Zadowolona?- spytał wskazując palcem na swój nos.
- O co ci chodzi?! Nikt nie kazał ci się z nim bić! I nie mów tak do mnie! - odkrzyknęłam
- Jak?! Że moja dziewczyna to dziwka?!- wykrzyczał. Nie myśląc za wiele, uderzyłam go w twarz z otwartej dłoni. To co stało się później bardzo mnie zaskoczyło... John odepchnął mnie i uderzył pięścią w twarz.
- Co ty robisz?- spytałam zaspana, bo przez pół nocy nie spałam. W głowie miałam tylko Johna i mój telefon, który zaginął w tajemniczych okolicznościach.
- Słuchaj mnie teraz! Dzwonił do mnie jakiś facet z twojego numeru i powiedział, że wczoraj kiedy na niego wpadłaś zgubiłaś telefon, a on go znalazł! - opowiadała to z taką pasją, jakby od tego zależało jej życie.
- To Harry, nazywa się Harry. - opowiedziałam.
- Nie wiem jak wygląda, ale ten jego głos... jest taki męski i seksowny. - zażartowała Bonnie
- Przyniesie go tutaj? Czy to ja mam się po niego pofatygować? - zapytałam szczęśliwa, że się znalazł.
- Ale co? - najwyraźniej zapomniała zauroczona Harrym, o czym rozmawiałyśmy.
- Halo, Bonnie tu ziemia. Mój telefon! - odpowiedziałam ze śmiechem.
- A tak, tak. Masz się z nim spotkać w tej nowej kawiarni w centrum handlowym.
- Okej, fajnie że się znalazł - powiedziałam zadowolona.
- Naprawdę zależało mu na tym spotkaniu. Chciałam się z nim spotkać sama, ale stanowczo odmówił i nalegał, abyś to ty się pojawiła. - powiedziała unosząc brwi do góry. - Chyba ktoś tu się zakochał - wypaliła z zachwytem.
- Przestań, widzieliśmy się tylko raz. To niemożliwe. - burknęłam.
- Nieważne. Masz tam być o 17.00. Mamy czas, żeby znaleźć ci jakąś fajną kieckę.
- Bonnie, przecież to nie randka, pójdę w zwykłych jeansach. - odparłam.
- On chyba tak nie myśli. - posłała mi znaczące spojrzenie.
- Ale ja mam chłopaka. Zapomniałaś? Jestem z Johnem! - krzyknęłam.
- No właśnie, a propos Johna. To nie jest chłopak dla ciebie. On cie niszczy i rani. Odkąd z nim jesteś nie jesteś już sobą. A poza tym, przecież wiesz jaki on jest. Wczoraj na imprezie zachowywał się jak skończony dupek! - mówiła jakby miała zaraz wybuchnąć.
- Widziałaś? - zapytałam ze łzami w oczach.
- Jasne. Wszyscy widzieli. Każdy wie, że John to kretyn szukający tylko dziewczyny na jedną noc. Czy ty go w ogóle kochasz?- zapytała.
- Tak myślałam, ale kiedy wczoraj nazwał mnie suką, wszystko się zmieniło... - łzy poleciały mi z oczu
- Hej, hej, hej, skarbie nie płaczemy, on nie jest tego wart. - Bonnie starała się mnie pocieszyć. - Lepiej pogadajmy o tym Harrym. - od razu humor jej się poprawił.
- Pomóż mi znaleźć jakąś sukienkę na to spotkanie. - uśmiechnęłam się mimowolnie.
- No! I nareszcie zaczynasz mówić jak człowiek. - zaśmiałyśmy się.
Bonnie dała mi swoją czarną, dopasowaną do ciała sukienkę i pokręciła mi lekko włosy. Była już 16.30 kiedy zakładałam na nogi moje czarne buty na koturnach.
- Wyglądasz bosko! - obejrzała mnie Bonnie.
- Dzięki. - dałam jej buziaka i wsiadłam do mojego samochodu.
Kiedy byłam już w galerii, zobaczyłam przez szybkę kawiarni, że Harrego jeszcze nie ma. Była za dziesięć 17, więc miał jeszcze czas. Mam nadzieję, że mnie nie wystawił.
Zamówiłam sobie kawę z mlekiem. Zanim kelner mi ją podał do mojego stolika dosiadł się wysoki chłopak z pięknym uśmiechem. Ubrany był w czarne spodnie, białe conversy i białą koszulkę, przez której dekolt mogłam dostrzec dwa dość duże tatuaże.
- Cześć piękna! - krzyknął Harry.
- Cześć Harry.- uśmiechnęłam się. Harry przejechał wzrokiem po mojej sylwetce, od stóp do głów. Zatrzymał się na moich ustach, po czym szybko przełknął ślinę i spojrzał mi w oczy.
- Pięknie wyglądasz. - skomplementował mnie Harry.
- Dziękuję, ty też wyglądasz całkiem nieźle.- uśmiechnęliśmy się do siebie i usiedliśmy przy stoliku obok okna. Kelner przyniósł mi kawę i przyjął zamówienie Harrego.
- Dzięki, że zadzwoniłeś do Bonnie.
- Cała przyjemność po mojej stronie Juliette. - uśmiechnął się uroczo. Zauważyłam, że widać mu dołeczki na policzkach. - Miło się znowu widzieć. Przepraszam za moją nachalność, ale nie mogę się powstrzymać, masz chłopaka? - zapytał i był wyraźnie zaciekawiony moją odpowiedzią.
- Wiesz co chętnie sobie z tobą pogadam, ale może najpierw oddaj mi mój telefon. - odpowiedziałam z rozbawieniem w głosie.
- Przepraszam. - wyjął telefon z kieszeni i podał mi do ręki.- Proszę bardzo. Następnym razem bardziej na niego uważaj. Masz tam mnóstwo interesujących rzeczy. - zaśmiał się.
- Przeglądałeś mój telefon?!- wkurzyłam się.
- Musiałem znaleźć coś co pozwoli mi się namierzyć. - odparł i lekko posmutniał.
- Przestań, przecież nic się nie stało. - uśmiechnęłam się do niego.
- Ciężko cię rozgryźć dziewczyno. Ale muszę przyznać, że to bardzo pociągające. - wyszeptał mi zmysłowo do ucha. Zarumieniłam się, kiedy to powiedział.
- Więc? - wiedziałam o co mu chodzi.
- Nie wiem. - odpowiedziałam.
- Jak to nie wiesz czy jesteś wolna? - zapytał zdziwiony. - Bo wiesz jeśli jesteś singielką to z chęcią spotkałbym się z tobą jeszcze raz. - uśmiechnął się tak, że mogłam zobaczyć jego urocze dołeczki.
- Mój chłopak okazał się chujem, ale to skomplikowane...- wtedy spojrzałam za ramię Harrego i zobaczyłam go. John. Nasze oczy się spotkały. Jeszcze nigdy nie widziałam go aż tak wkurzonego. Podszedł do naszego stolika i zaczął krzyczeć:
- Co tu kurwa się dzieje?!
- John, to nie tak jak myślisz! Harry tylko... umm... on tylko znalazł mój telefon.
- Zamknij się dziwko, później porozmawiamy. - podszedł do Harrego i popchnął go na stolik za nim. Chciał go uderzyć pięścią w twarz, ale Harry zrobił unik i oddał cios prosto w nos Johna. Po raz pierwszy słyszałam dźwięk łamanej kości. John przewrócił się na ziemię, a z jego nosa zaczęła płynąć krew. Przestraszyłam się i do niego podbiegłam.
- Co ty zrobiłeś?! - krzyczałam na Harrego.
- Zasłużył sobie. Nikt nie będzie cię tak nazywał w mojej obecności. - odrzekł
- Ten chuj złamał mi nos! Zawieź mnie do szpitala! Już!- wykrzykiwał John. Niechętnie chwyciłam go za rękę i pomogłam mu wstać. Wychodząc razem Johnem z kawiarni, rzuciłam tylko wściekły wzrok na Harrego. Szpital był niedaleko, więc byliśmy na miejscu po jakiś 10 min. Całą drogę spędziliśmy w ciszy. Gdy weszliśmy do budynku, Johnem od razu zajął się jakiś doktor, a ja usiadłam w poczekalni. Siedziałam tam około 2 godzin, dopóki chłopak nie wrócił. Nadal był strasznie wściekły. Ledwo zdążyłam wyjąć kluczyki od samochodu z torby, a John od razu wyrwał mi je z rąk.
- Ja poprowadzę. - warknął.
Wsiedliśmy do samochodu i po kilku minutach byliśmy pod domem Johna. Gdy weszliśmy do środka natychmiastowo zaczęła się awantura.
- To wszystko twoja wina suko! Zadowolona?- spytał wskazując palcem na swój nos.
- O co ci chodzi?! Nikt nie kazał ci się z nim bić! I nie mów tak do mnie! - odkrzyknęłam
- Jak?! Że moja dziewczyna to dziwka?!- wykrzyczał. Nie myśląc za wiele, uderzyłam go w twarz z otwartej dłoni. To co stało się później bardzo mnie zaskoczyło... John odepchnął mnie i uderzył pięścią w twarz.
WOW *>* to był meeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeegaaaaaaaaaaaaaaaaa rozdział :D serioo.. ale tak troche dużo przeklinają ;/ nie lubie tak ale i tak jest mega <3 czytam kolejny rozdzial :D
OdpowiedzUsuń~ Karola
Usuńi tak jeszcze dodam, ze John to jest taki debil chamski i w ogóle damski bokser i wszystko co najgorsze :c
OdpowiedzUsuńTeam John! Wy wiecie,że go kocham ;D mimo wszystko. 3 komentarze od jednej osoby - wow,to takie cool.
OdpowiedzUsuń@luvmybiebs