Do 2 nad ranem opowiadałam Bonnie co wydarzyło się tego dnia. Było oszołomiona. Nigdy lubiła Johna,ale to co zrobił poprzedniego dnia nawet ją zaskoczyło.
-Musisz zgłosić to na policję Julliet!-krzyczała na mnie.Wyglądała tak jakby przejmowała się tym bardziej niż ja.
-Nie,nie mogę! On może się za to zemścić. On może zrobić krzywdę mi albo tobie.-wykrzyczałam przez łzy.- albo Harry'emu
-Julliet on cię do kurwy nędzy uderzył , a potem po ty wszystkim chciał cię jeszcze przelecieć.
-Wiem, nie wiem zastanowię się nad tym.Proszę chodźmy już spać.-położyłam się na łóżku.Pożegnałam się z Bonnie i zasnęłam . Tej nocy nie spałam najlepiej,cały czas mój sen przerywał koszmar. John.W mojej głowie odtwarzał się wyraz jego twarzy, gdy mnie uderzył i potem, kiedy się do mnie zbliżał.
Był piękny sierpniowy poranek. Obudziły mnie promienie słońca padające mi na twarz. Zeszłam do kuchni w piżamie. Na śniadanie zrobiłam naleśniki, których zapach wypełnił cały dom i po chwili obok mnie pojawiła się Bonnie.
- Zrobiłaś śniadanie? O naprawdę nie trzeba było.- powiedziała i wyrwała mi talerz. Zaśmiałam się i obie udałyśmy się do salonu. Oglądałyśmy powtórkę jakiegoś talk-show, gdy usłyszałyśmy pukanie. Bonnie pospiesznie wstała i pobiegła otworzyć drzwi. Przed nią stał kurier z wielkim bukietem jasnoróżowych róż.
- Czy to pani Juliette Moore? - zapytał.
- Juliette do ciebie! - wrzasnęła Bonnie.
- Kto to?- krzyknęłam.
Byłam bardzo zaskoczona, gdy w drzwiach zobaczyłam nieznanego mi faceta z różami.
- To na pewno do mnie? - zapytałam zdziwiona.
- Panna Juliette Moore?
- Tak, to ja.
- W takim razie tak, to dla pani. - uśmiechnął się. Podał mi bukiet i poprosił o pokwitowanie.
- A mogę wiedzieć od kogo to? - powiedziałam składając podpis na kartce.
- Pan, który je przysłał, chciał zachować anonimowość, ale powiedział, że zapewne się pani domyśli.- odrzekł kurier po czym pożegnał się i wyszedł.
- Od kogo one są?- krzyknęła Bonnie.- Są piękne!
Nie miałam pojęcia kto je przysłał. John nie jest typem romantycznego człowieka, więc na pewno to nie on. Przyglądałam się kwiatom i wtedy, pomiędzy różami, zobaczyłam żółtą karteczkę. Wyjęłam ją i przeczytałam na głos: "Przyjadę po Ciebie o 18.00. Proszę nie zakładaj spodni xx H.."
- To Harry. - powiedziałam do Bonnie. - Mówił mi, że chce mnie zabrać na randkę.
- Dlaczego masz nie zakładać spodni?- spytała lekko zdziwiona. Musiałam się chwile zastanowić, ale zrozumiałam przesłanie. Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Prosił mnie, żebym założyła sukienkę. - odrzekłam. Na twarzy mojej przyjaciółki pojawił się ogromny uśmiech.
- Jaki on uroczy! Zaraz musisz zacząć się przygotowywać! - krzyczała radośnie Bonnie.
- Ale ja nie wiem czy pójdę. Jeszcze nie wyjaśniliśmy sprawy z Johnem. Chyba nie powinnam...
- Zwariowałaś?! John to tępy chuj! Daj sobie z nim spokój! Musisz się trochę rozerwać!- mówiła Bonnie.
- Ale...- nie zdążyłam dokończyć, bo przerwała mi moja przyjaciółka.
- Nie ma żadnego "ale" ! Chodź idziemy wybrać jakąś sukienkę. - chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w stronę mojego pokoju.
Myśli o Johnie nie mogły wydostać się z mojej głowy. Kochałam go, przynajmniej tak myślałam. Czy to w porządku, że idę z Harrym na randkę? W zamyśleniu potarłam policzek. Co by było, gdybym została w jego mieszkaniu? Czy to naprawdę koniec naszego związku? Z zamyślenia wyrwało mnie uderzenie w ramię.
- Halo, Juliett? Czy ty mnie w ogóle słuchasz? - krzyknęła poirytowana.
- Przepraszam. Co mówiłaś?- odrzekłam.
Bonnie kazała mi iść pod prysznic. Ona w tym czasie miała znaleźć jakąś sukienkę w mojej szafie. Mam nadzieję, że nie będzie kierować się swoim gustem i nie wybierze mi jakieś mega seksownej kiecki z dekoltem do kolan. Gdy wyszłam, z łazienki owinięta ręcznikiem, zobaczyłam na łóżku piękną, liliową sukienkę bez ramiączek. Była ona ozdobiona drobnymi diamencikami. Przy łóżku stały buty na wysokim obcasie. Bonnie weszła do pokoju z lokówką i ogromną kosmetyczką.
- Ta sukienka jest idealna.- zachwyciłam się.
- Będziesz wyglądać jak księżniczka, kiedy z tobą skończę.- zaśmiała się groźnie. Bonnie zabrała się do pracy. Lekko zakręciła mi włosy, po czym zrobiłyśmy sobie małą przerwę na obiad. Kilka minut po 17 wróciłyśmy na górę. Poprawiła mi włosy i zajęła się makijażem. Był lekki, ale uroczy. Założyłam jeszcze bransoletkę i naszyjnik. Pożyczyłam śliczną torebkę od Bonnie i popsikałam się moimi ulubionymi perfumami. Całość wyglądała mniej więcej tak:
Skończyłyśmy idealnie na czas, bo schodząc na dół, usłyszałam pukanie do drzwi. Podeszłam do drzwi i je uchyliłam. Harry prezentował się tak:
Wyglądał naprawdę dobrze. Przyglądaliśmy się sobie jeszcze jakiś czas, gdy Harry się odezwał.
-Miałem racje.-powiedział z łobuzerskim uśmiechem
-Co?-zapytałam zdziwiona. Harry zbliżył się i pochylił przy moim uchu.
-Wyglądasz świetnie w sukience.-poczułam , że moje policzki oblewa rumieniec. Przygryzłam delikatnie swoją dolną wargę . Harry odsunął się o krok ode mnie i chwycił moją dłoń.
* Harry*
Gdy splotłem nasze palce razem, poczułem jak zimne ma dłonie.Zaśmiałem się sam do siebie, bo dokładnie wiedziałem co to znaczy.
-Z czego się śmiejesz?-zapytała
-Masz zimne dłonie-odpowiedziałem zadowolony.-Wiesz co to znaczy.-szybko stanąłem przed nią i chwyciłem ją w talii. Przyciągnąłem ją do siebie, tak,że nasze ciała się stykały.- Kiedyś będę musiał to sprawdzić-wymruczałem jej do ucha. Odetchnęła głośno i nieśmiało mnie od siebie odepchnęła.Wiedziałem , że czuła się bardzo onieśmielona. Ale co mogłem zrobić po prostu coś mnie do niej bardzo przyciągało. Ponownie chwyciłem ją za dłoń i otworzyłem jej drzwi mojego auta od strony pasażera.
-Zapraszam-powiedziałem. Chciałem wyjść na dżentelmena , ale Julliet zaśmiała się z moich słów.
-Dziękuję proszę pana-wysiliła się na poważny ton, jednak po chwili znowu wybuchnęła śmiechem. Śmiała się naprawdę pięknie, jak nikt inny. Zamknąłem za nią drzwi i udałem się w stronę miejsca kierowcy. Gdy przechodziłem przed maską czułem na sobie jej wzrok . Mimowolnie się uśmiechnąłem się ale nie spojrzałem na nią.
Po 10 minutach podróży zatrzymałem się na poboczu.
-Co robisz? Czemu się zatrzymałeś?-pytała i wydawała się lekko przestraszona.
-Spokojnie.-powiedziałem i cicho się zaśmiałem.Spoważniałem i spojrzałem jej w oczy.-Chcę żebyś mi zaufała.-patrzyła na mnie coraz większymi oczami.
-Harry o co chodzi?-była zdenerwowana, bałem się, że zacznie się bać mnie tak jak tego całego Johna.
-Nie bój się.-dotknąłem jej policzka opuszkami palców-Ufasz mi?
-T..ak, chyba taak.- zająkała się.
-Więc zamknij oczy.-niechętnie przytaknęła na moją prośbę. Wyjąłem z kieszeni czarną przepaskę i zasłoniłem jej nią oczy. Zawachała się i złapała mnie za nadgarstek , jednak nie otworzyła oczu.-Wszystko jest okej.-starałem się ją uspokoić, niemal słyszałem jej walące serce. Puściła moją dłoń. Zawiązałem jej przepaskę na oczach i pochyliłem się by szepnąć jej na ucho.-Wyglądasz ślicznie.-szepnąłem i delikatnie pocałowałem ją w policzek.Zarumieniła się a na jej usta wkradł się mały uśmieszek.Ruszyłem dalej ulicą. Miałem nadzieję, że ta randka pomoże mi zacząć drogę do podboju jej serca.
Po kolejnych 10 minutach, byliśmy na miejscu.Zatrzymałem auto. Julliet wydawała się być zdezorientowana. Zachowywała się jak małe dziecko, które dostało nową zabawkę , ale przez to była jeszcze bardziej urocza.
-Mogę już to zdjąć?-zapytała zniecierpliwiona , starając się namierzyć moją postać dłońmi.
-Kochanie, zdejmowanie zostawmy na potem.-złapałem ją za dłoń i wymruczałem do ucha.
-Harry!-krzynęła ze śmiechem.-Wiesz o co mi chodzi.
-Najwyraźniej nie o to,o co mi.-zaśmiałem się.-Jeszcze chwila skarbie.-powiedziałem po czym wysiadłem z samochodu i otworzyłem drzwi od strony pasażera. Złapałem ją za rękę i wyciągnąłem z samochodu. Chociaż było lato to w Londynie dało się wyczuć chłodne powietrze. Widząc jak Julliet pociera ramiona z zimna zdjąłem marynarkę i narzuciłem ją na jej ramiona, tym samym obejmując ja swoim ramieniem w talii.
-Chociaż twoje ciało prezentuje się w tej sukience świetnie, nie pozwolę żebyś marzła na randce ze mną.-powiedziałem lekko przytulając ją do siebie. Pachniała tak pięknie.
-Długo będziesz jeszcze mnie tak męczył tymi ciemnościami?-zapytała rozbawiona.
-Nie długo kochanie, właściwie to już jesteśmy na miejscu-powiedziałem po czym szybko złapałem ja w talii i obróciłem do siebie tyłem.Prawie krzyknęła gdy to zrobiłem.Nie mogłem się powstrzymać, zdjąłem z niej swoją marynarkę i delikatnie przesunąłem palcami wzdłuż jej kręgosłupa. Na odsłoniętym kawałku jej pleców pojawiła się gęsia skórka .Uśmiechnąłem się widząc jak jej ciało reaguje na mój dotyk.Jęknęła cicho co znowu wywołało mój uśmiech. Rozwiązałem przepaskę chowając ja do kieszeni. Julliet nie odwróciła się do mnie, zamiast tego podeszła do barierki, która chroniła przechodniów przed wpadnięciem do wody.
*Julliet*
Nie miałam odwagi się do niego odwrócić, na mojej twarzy cały czas były wypieki , które pojawiły się przez jego dotyk.
Tamiza.Zabrał mnie w to piękne miejsce.Z zamyślenia wyrwał mnie jego dotyk na ramieniu. Znowu narzucił mi swoją marynarkę.Ogarnął mnie jego zapach.Mogłabym w nim utonąć.
-Podoba ci się?-zapytał
-Bardzo. Jest pięknie. Dziękuję.-odwróciłam się do niego i lekko pocałowałam go w policzek. Nie wiem czemu to zrobiłam. Harry uśmiechnął się i chwycił moją dłoń.
-Cała przyjemność po mojej stronie.-świetnie, znowu wracamy do dżentelmena.-Bardzo chętnie bym tu z tobą jeszcze postał, ale zdaje się,że mam rezerwacje w tej restauracji. Może miałabyś ochotę zjeść ze mną kolacje?-zapytała ja nie mogłam powstrzymać szczerego uśmiechu.
-Oczywiście, proszą pana.
Weszliśmy do restauracji. Wyglądała na drogą . Gdy ja rozglądałam się po niej , Harry stał przy niskiej kobiecie, która sprawdzała rezerwacje. Podeszłam do niego. Uśmiechnął się i przyciągnął do siebie za rękę. Kobieta mnie nie zauważyła i po prostu z nim flirtowała.
-Co taki przystojny facet robi tutaj sam i to wieczorem?-mówiła szczerząc się do jakiejś kartki, jakby bała się podnieść na niego wzrok. Była żałosna. Boże! Czy ja jestem zazdrosna?
-Nie jestem tu sam, proszę pani- Uśmiechnął się i przycisnął mnie jeszcze bliżej siebie.-Mam tutaj tą piękną kobietę.-posłałam mu uśmiech.
-Oh przepraszam nie zauważyłam pani.-wymusiła uśmiech. Chyba nie była zadowolona,że mnie widzi.-Pan Styles. Zgadza się.Stolik dla dwojga ,w końcu sali, pod oknem.-wskazała go nam dłonią.
-Dziękujemy-powiedział uprzejmie Harry.
Harry odsunął moje krzesło wskazał żebym usiadła.Czułam się tak jak powiedziała Bonnie , jak księżniczka. A w tym momencie Harry Styles był moim księciem.
-O czym tak myślisz?-wyrwał mnie z zamyślenia jego głos.
-O tym jak tu pięknie.-wymyśliłam to na poczekaniu-Naprawdę ciesze się,że zgodziłam się tu z tobą przyjść.-uśmiechnęłam się do niego uroczo.
-Ja również się cieszę. A jeszcze bardziej cieszy mnie to, że założyłaś dla mnie sukienkę.-uwodził mnie swoim tonem głosu. Pochylił się nad stolikiem aby spojrzeć mi prosto w oczy.- Nie chce być nachalny , ale wyglądasz w niej naprawdę seksownie.- dotknął dwoma palcami mojej sukienki.Przysunął swoje krzesło bliżej mojego .- I nie wiem czy bardziej podobają mi się te buty , czy to ,że widzę twoje ramiona w pełnej okazałości.- nie przestawał mówić tym tonem.Tą krępującą chwile przerwała kelnerka, ta sama , którą spotkaliśmy na początku.
-Czy mogę przyjąć zamówienie?-zapytała patrząc głęboko w oczy Harre'go.
-Proszę mi wybaczyć ale sądzę ,że paniom należy się pierwszeństwo.-odwróciła od niechcenia swój wzrok na mnie.
-Oczywiście. Przepraszam. Co Pani sobie życzy?- zapytała, a w mojej głowie pojawiło się pytanie. Czy tylko ja mam ochotę jej wpierdolić?
-Ammm.... Może sałatkę grecką, tylko prosiłabym bez oliwek.-powiedziałam. Wyglądała na poirytowaną.
-Z oliwkami.-wypalił Harry
-Nie lubię oliwek!-jęknęłam
-Z oliwkami.-powtórzył. Popatrzył na blond kelnerkę i uśmiechnął się do niej. Czy on chce mnie zdenerwować? Nie słuchałam tego co do niej mówił, ale wydawała się być w niebo wzięta.
-Pana zamówienie zaraz będzie gotowe.- Znowu zachowywała się jakby mnie tu nie było. Ta kobieta mnie strasznie irytowała.Harry spojrzał na mnie.Uśmiechnął się i dotknął opuszkami palców mojego policzka.Podniosłam wzrok na jego twarz. Zatrzymałam się na ustach. Przygryzał wargę! Nie odzywaliśmy się do siebie, tylko nasze oczy były w siebie cały czas wpatrzone, a moja dłoń była opleciona przez palce Harre'go. Cisze przerwała moja ulubiona kelnerka, która przyniosła czerwone wino i dwa kieliszki.
-Proszę bardzo.Świetny wybór panie Styles. Rocznik '92.Mam nadzieję ,że będzie smakowało.-Uśmiechnęła się do Harre'go i odeszła.Odprowadziłam ją wściekłym spojrzeniem. Gdy się odwróciłam Harry patrzył na mnie ze śmiechem w oczach.
-Skarbie?-zatrzymał się na chwilę i pochylił się w moją stronę.-Czy ty nie jesteś zazdrosna?-zapytał. Oczywiście ,że jestem matole! Flirtujesz z nią na moich oczach! Nie odważyłabym się mu tego powiedzieć.
-Pfff.. nie.- uciełam szybko i odwróciłam twarz w stronę okna, szukając tam czegoś ciekawego. Jednak Harry nie pozwolił mi na to. Złapał lekko mój podbródek i zmusił bym patrzyła na niego.Oblizał usta i pochylił się aby znaleźć się jeszcze bliżej mnie.
-Nie masz o co. Naprawdę. Wolę brunetki.-wyszeptał.Woli brunetki!? Czy tylko mi zrobiło się gorąco?- Nie wiem czy wiesz ale do twarzy ci z zazdrością. Ale mi nie bardzo więc przestań proszę kusić tych facetów za nami.- rzuciłam mu spojrzenie w stylu "O co ci chodzi?", gdy przejechał dłonią po moim odsłoniętym udzie. Przeszedł mnie dreszcz. Przygryzłam dolną wargę, spojrzałam na Harrego, którego oczy wciąż były na moim udzie. Podniósł głowę na moją twarz. Nadal przygryzałam wargę. Jego oczy momentalnie zapłonęły. Mówisz,że nie do twarzy ci z zazdrością ? Zaraz się przekonamy. Uśmiechnęłam się do niego zadziornie po czym odwróciłam głowę w stronę mężczyzn siedzących za nami. Znowu przygryzłam wargę. Na ich twarzach pojawiły się uśmiechy. Byli młodzi i nawet przystojni.
Poczułam dłoń zaciskającą się mocno na moim udzie. Odwróciłam się do Harre'go i spiorunowałam go wzrokiem. Złość aż z niego kipiała. Na mojej twarzy szybko pojawił się uśmiech.Tym razem to ja się nad nim pochyliłam.
-Naprawdę ci z tym nie do twarzy.- zacisnęłam rękę na jego udzie, a on przycisnął swoją dłoń do mojej gdy wbiłam mu lekko paznokcie. Jego oczy znowu zapłonęły, gdy zdałam sobie sprawę ,że na linii jego oczu znalazły się moje piersi. Szybko zajęłam swoje miejsce. Harry momentalnie się otrząsnął .W tej samej chwili przy stoliku znalazła się kelnerka.
-Pana zamówienie Panie Styles.- podała mu spagetti. Tak mi się wydaje. Spojrzała na mnie i siłowała się z uśmiechem.- A to dla pani.- postawiła przede mną talerz.Wysłałam jej uśmiech.-W razie czego proszę wołać.-powiedziała i odeszła. Harry od razu zaczął się obżerać.Spojrzałam na niego i zaśmiałam się, ponieważ miał w kąciku ust sos.Wyciągnęłam rękę i kciukiem wytarłam pozostałości po jedzeniu. Harry patrzył na mnie dziwnym wzrokiem, jakby o czymś myślał. Po chwili uśmiechnął się i wrócił do jedzenia. Ja również zaczęłam jeść, starannie omijając oliwki.
-Dlaczego ich nie jesz?- zapytał Harry. Miał już czysty talerz. Jak on tak szybko to zjadł?
-Bo ich nie lubię.-stwierdziłam wzruszając ramionami. Harry patrzył na oliwki,chyba chciał je zjeść.-Ale widzę, że ty lubisz wiec nie krępuj się.-zaśmiałam się.
-Są pyszne.Ale jeszcze pyszniejsze byłyby gdybyś ty mnie nimi nakarmiła- Czy on mówi serio? nie doczekałam się żadnej reakcji na moją niepewność, więc po prostu nabiłam oliwkę na widelec i wyciągnęłam rękę w stronę Harre'go. Chwycił ją zębami.Cały czas patrzył mi prosto w oczy.-Teraz ja cię nią nakarmię.-wyrwał mi widelec i wziął z mojego talerza jedną z nich. Buntowałam się przed tym.-Proszę, zrób to dla mnie.-wyszeptał.I znowu to spojrzenie. O czym on do cholery myśli? Przysunął oliwkę do moich ust , mimowolnie rozchyliłam je lekko i złapałam zębami. Skrzywiłam się gdy poczułam jej gorzki smak.- Aż taka zła.- pokiwałam głową, chwyciłam serwetkę i wyplułam ją na nią dyskretnie. Harry zaśmiał się głośno.
Kolacja mijała szybko. Cały czas rozmawialiśmy. Harry mało o sobie mówił, za to mnie wypytywał o wszystko. Gdy już wszystko zjedliśmy Harry poprosił o rachunek. Zaproponowałam, że zapłacę za siebie, ale on spiorunował mnie wzorkiem i stwierdził, że to zadanie dla mężczyzny. Jak na złość, oczywiście rachunek musiała nam przynieść "moja ulubiona" kelnerka.
- Ile płacę?- zapytał Harry.
- 40 funtów.- odpowiedziała szczerząc się. Chłopak podał jej pieniądze. Dokładnie widziałam, że dał jej banknot o nominale 100 funtów.
- Reszta dla pani. - powiedział. Popatrzyłam się na niego. Wpatrywał się w tą kelnerkę jak w obrazek. Nie wiem dlaczego, ale wydawało mi się, że robił to specjalnie, żebym była zazdrosna. O co to to nie. Nie dam mu tej satysfakcji.
- Dziękuję bardzo. Mam nadzieję, że odwiedzi Pan jeszcze naszą restaurację. - co za suka! Czy ja jestem niewidzialna? Harry spojrzał na mnie i się uśmiechnął. Nie odwzajemniłam tego. Obróciłam tylko głowę i wpatrywałam się tępo w okno.
- Bardzo chętnie. Prawda kochanie? Na pewno tu jeszcze przyjdziemy.- popatrzyłam na niego. Nie wiedziałam co powiedzieć. Kelnerka rzuciła mi wściekłe spojrzenie. No to teraz się policzymy.
- Jasne kotku, z tobą zawsze. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do Harry'ego uroczo.
- To co zbieramy się skarbie? Może teraz lody i spacer? - powiedział Harry wstając z krzesła.
- Chętnie. Jesteś cudowny. - powiedziałam a Harry się zaśmiał. Chyba się domyślił, że robię to, aby wkurzyć kelnerkę. Moja misja zakończyła się sukcesem. Stała przy nas, a ja widziałam, że jest zdenerwowana. Wymieniłyśmy wrogie spojrzenia po czym ja i Harry wyszliśmy z restauracji.
- Nie wiedziałem, że potrafisz być taka zadziorna. - rzekł Harry uśmiechając się.
- Nie wiem o czym mówisz. - zaśmiałam się cicho.
Zmieniliśmy temat i poszliśmy do butki z lodami. Ja wzięłam sorbet truskawkowy i czekoladowe a Harry śmietankowe i sorbet malinowy. Usiedliśmy na ławce w parku.
- Masz rodzeństwo? - zapytał Harry.
- Tak, mam młodszego brata. Trochę za nim tęsknię. Mieszka z rodzicami. - odpowiedziałam.
- A ile ma lat?
- 13 ale zachowuje się jak 6 letnie dziecko. - zaśmialiśmy się. - A ty? Masz jakieś rodzeństwo?
- Mam siostrę. - powiedział.
- Starszą czy młodszą od ciebie?- zapytałam, ale nie mógł odpowiedzieć bo mój telefon zaczął dzwonić. Przeprosiłam go i odebrałam połączenie.
- Julliet?
- Tak Bonnie. Czemu dzwonisz?
- Mamy problem. - powiedziała moja przyjaciółka.
- Co się stało?- zapytałam zdenerwowana.
- John stoi po domem. Jak mu powiedziałam, że ciebie nie ma to zaczął coś krzyczeć, że znowu się gdzieś szwendasz. Mówiłam mu, żeby sobie poszedł, ale on na ciebie czeka. Jest strasznie wkurzony.
- Cholera.- to jedyne co mogłam powiedzieć.
- No właśnie i myślę, że lepiej by było gdybyś nie wracała dzisiaj do domu. Możesz gdzieś przenocować?
cudowny rozdział :) Harry słodziak <3 oni muszą być razem !! :) czekam na nowy *-*
OdpowiedzUsuńhaha, jak czytałam ten rozdział to tak czasami sie śmiałam do monitoru, że tata i ciocia bardzo dziwnie na mnie patrzyli :c no ale trudno, bo z każdym rozdziałem jest co raz lepiej. to co to będzie później :D normalnie bedzie lepiej niż w darku afterze coldzie... xD Harry-dżentelmen, tak sie rozmarzyłam o takim, że ach och eh ;p nie no, aż zazdroszcze Julliet *.*
OdpowiedzUsuńFajnie zakonczyłyscie ten rozdział. w takim momencie że byłoby grzechem nie przeczytać kolejnego :o
bukiet śliczny kolejna rzecz której jej zazdroszcze ;d i sukienka też przepiękna *.* ale i tak Harry najlepszy jak zobaczyłam to zdjęcie, to normalnie aż zamarłam *.* sam sex <3 ide czytać kolejny rozdział ~ Karola