piątek, 6 grudnia 2013

Rozdział 2

   Obudziły mnie wrzaski Bonnie. Nie bardzo wiedziałam, co się dzieje kiedy zobaczyłam ją skaczącą po moim łóżku.
- Co ty robisz?- spytałam zaspana, bo przez pół nocy nie spałam. W głowie miałam tylko Johna i mój telefon, który zaginął w tajemniczych okolicznościach.
- Słuchaj mnie teraz! Dzwonił do mnie jakiś facet z twojego numeru i powiedział, że wczoraj kiedy na niego wpadłaś zgubiłaś telefon, a on go znalazł! - opowiadała to z taką pasją, jakby od tego zależało jej życie.
- To Harry, nazywa się Harry. - opowiedziałam.
- Nie wiem jak wygląda, ale ten jego głos... jest taki męski i seksowny. - zażartowała Bonnie
- Przyniesie go tutaj? Czy to ja mam się po niego pofatygować? - zapytałam szczęśliwa, że się znalazł.
- Ale co? - najwyraźniej zapomniała zauroczona Harrym, o czym rozmawiałyśmy.
- Halo, Bonnie tu ziemia. Mój telefon! - odpowiedziałam ze śmiechem.
- A tak, tak. Masz się z nim spotkać w tej nowej kawiarni w centrum handlowym.
- Okej, fajnie że się znalazł - powiedziałam zadowolona.
- Naprawdę zależało mu na tym spotkaniu. Chciałam się z nim spotkać sama, ale stanowczo odmówił i nalegał, abyś to ty się pojawiła. - powiedziała unosząc brwi do góry. - Chyba ktoś tu się zakochał - wypaliła z zachwytem.
- Przestań, widzieliśmy się tylko raz. To niemożliwe. - burknęłam.
- Nieważne. Masz tam być o 17.00. Mamy czas, żeby znaleźć ci jakąś fajną kieckę.
- Bonnie, przecież to nie randka, pójdę w zwykłych jeansach. - odparłam.
- On chyba tak nie myśli. - posłała mi znaczące spojrzenie.
- Ale ja mam chłopaka. Zapomniałaś? Jestem z Johnem! - krzyknęłam.
- No właśnie, a propos Johna. To nie jest chłopak dla ciebie. On cie niszczy i rani. Odkąd z nim jesteś nie jesteś już sobą. A poza tym, przecież wiesz jaki on jest. Wczoraj na imprezie zachowywał się jak skończony dupek! - mówiła jakby miała zaraz wybuchnąć.
- Widziałaś? - zapytałam ze łzami w oczach.
- Jasne. Wszyscy widzieli. Każdy wie, że John to kretyn szukający tylko dziewczyny na jedną noc. Czy ty go w ogóle kochasz?- zapytała.
- Tak myślałam, ale kiedy wczoraj nazwał mnie suką, wszystko się zmieniło... - łzy poleciały mi z oczu
- Hej, hej, hej, skarbie nie płaczemy, on nie jest tego wart. - Bonnie starała się mnie pocieszyć. - Lepiej pogadajmy o tym Harrym. - od razu humor jej się poprawił.
- Pomóż mi znaleźć jakąś sukienkę na to spotkanie. - uśmiechnęłam się mimowolnie.
- No! I nareszcie zaczynasz mówić jak człowiek. - zaśmiałyśmy się.
    Bonnie dała mi swoją czarną, dopasowaną do ciała sukienkę i pokręciła mi lekko włosy. Była już 16.30 kiedy zakładałam na nogi moje czarne buty na koturnach.
- Wyglądasz bosko! - obejrzała mnie Bonnie.
- Dzięki. - dałam jej buziaka i wsiadłam do mojego samochodu.
    Kiedy byłam już w galerii, zobaczyłam przez szybkę kawiarni, że Harrego jeszcze nie ma. Była za dziesięć 17, więc miał jeszcze czas. Mam nadzieję, że mnie nie wystawił.
   Zamówiłam sobie kawę z mlekiem. Zanim kelner mi ją podał do mojego stolika dosiadł się wysoki chłopak z pięknym uśmiechem. Ubrany był w czarne spodnie, białe conversy i białą koszulkę, przez której dekolt mogłam dostrzec dwa dość duże tatuaże.
- Cześć piękna! - krzyknął Harry.
- Cześć Harry.- uśmiechnęłam się. Harry przejechał wzrokiem po mojej sylwetce, od stóp do głów. Zatrzymał się na moich ustach, po czym szybko przełknął ślinę i spojrzał mi w oczy.
- Pięknie wyglądasz. - skomplementował mnie Harry.
- Dziękuję, ty też wyglądasz całkiem nieźle.- uśmiechnęliśmy się do siebie i usiedliśmy przy stoliku obok okna. Kelner przyniósł mi kawę i przyjął zamówienie Harrego.
- Dzięki, że zadzwoniłeś do Bonnie.
- Cała przyjemność po mojej stronie Juliette. - uśmiechnął się uroczo. Zauważyłam, że widać mu dołeczki na policzkach. - Miło się znowu widzieć. Przepraszam za moją nachalność, ale nie mogę się powstrzymać, masz chłopaka? - zapytał i był wyraźnie zaciekawiony moją odpowiedzią.
- Wiesz co chętnie sobie z tobą pogadam, ale może najpierw oddaj mi mój telefon. - odpowiedziałam z rozbawieniem w głosie.
- Przepraszam. - wyjął telefon z kieszeni i podał mi do ręki.- Proszę bardzo. Następnym razem bardziej na niego uważaj. Masz tam mnóstwo interesujących rzeczy. - zaśmiał się.
- Przeglądałeś mój telefon?!- wkurzyłam się.
- Musiałem znaleźć coś co pozwoli mi się namierzyć. - odparł  i lekko posmutniał.
- Przestań, przecież nic się nie stało. - uśmiechnęłam się do niego.
- Ciężko cię rozgryźć  dziewczyno. Ale muszę przyznać, że to bardzo pociągające. - wyszeptał mi zmysłowo do ucha. Zarumieniłam się, kiedy to powiedział.
- Więc? - wiedziałam o co mu chodzi.
- Nie wiem. - odpowiedziałam.
- Jak to nie wiesz czy jesteś wolna? - zapytał zdziwiony. - Bo wiesz jeśli jesteś singielką to z chęcią spotkałbym się z tobą jeszcze raz. - uśmiechnął się tak, że mogłam zobaczyć jego urocze dołeczki.
- Mój chłopak okazał się chujem, ale to skomplikowane...- wtedy spojrzałam za ramię Harrego i zobaczyłam go. John. Nasze oczy się spotkały. Jeszcze nigdy nie widziałam go aż tak wkurzonego. Podszedł do naszego stolika i zaczął krzyczeć:
- Co tu kurwa się dzieje?!
- John, to nie tak jak myślisz! Harry  tylko... umm... on tylko znalazł mój telefon.
- Zamknij się dziwko, później porozmawiamy. - podszedł do Harrego i popchnął go na stolik za nim. Chciał go uderzyć pięścią w twarz, ale Harry zrobił unik i oddał cios prosto w nos Johna. Po raz pierwszy słyszałam dźwięk łamanej kości. John przewrócił się na ziemię, a z jego nosa zaczęła płynąć krew. Przestraszyłam się i do niego podbiegłam.
- Co ty zrobiłeś?! - krzyczałam na Harrego.
- Zasłużył sobie. Nikt nie będzie cię tak nazywał w mojej obecności. - odrzekł
- Ten chuj złamał mi nos! Zawieź mnie do szpitala! Już!- wykrzykiwał John. Niechętnie chwyciłam go za rękę i pomogłam mu wstać. Wychodząc razem Johnem z kawiarni, rzuciłam tylko wściekły wzrok na Harrego. Szpital był niedaleko, więc byliśmy na miejscu po jakiś 10 min. Całą drogę spędziliśmy w ciszy. Gdy weszliśmy do budynku, Johnem od razu zajął się jakiś doktor, a ja usiadłam w poczekalni. Siedziałam tam około 2 godzin, dopóki chłopak nie wrócił. Nadal był strasznie wściekły. Ledwo zdążyłam wyjąć kluczyki od samochodu z torby, a John od razu wyrwał mi je z rąk.
- Ja poprowadzę. - warknął.
Wsiedliśmy do samochodu i po kilku minutach byliśmy pod domem Johna. Gdy weszliśmy do środka natychmiastowo zaczęła się awantura.
- To wszystko twoja wina suko! Zadowolona?- spytał wskazując palcem na swój nos.
- O co ci chodzi?! Nikt nie kazał ci się z nim bić! I nie mów tak do mnie! - odkrzyknęłam
- Jak?! Że moja dziewczyna to dziwka?!- wykrzyczał. Nie myśląc za wiele, uderzyłam go w twarz z otwartej dłoni. To co stało się później bardzo mnie zaskoczyło... John odepchnął mnie i uderzył pięścią w twarz.

Rozdział 1

  Ale zimno! Nie opłacało się zakładać tej krótkiej sukienki na imprezę! Jak zwykle jestem spóźniona, więc od razu zamówiłam taksówkę. Myślę , że po imprezie nie będę w stanie sama prowadzić. Procenty zrobią swoje.
  John , mój chłopak, jest już na miejscu. Jak zwykle nie odstępują go dziewczyny, a on bezwstydnie z nimi flirtuje.
-Cześć, nie przeszkadzam?-spytałam podirytowana.
-Cześć skarbie-powiedział , po czym , obdarzył mnie szczerym uśmiechem.-Czego się napijesz?
-Zaskocz mnie- rzekłam uroczo.Po chwili John wrócił z dwoma kolorowymi drinkami.
    Już o 22 mój chłopak był kompletnie pijany.
Kiedy wróciłam z łazienki, zobaczyłam Johna, który całował się z jakimś wypindrzonym pustakiem. W sumie to nie byłaby taka zła , gdyby nie nakładała tapety szpachlą.
-Co to do cholery ma być?-krzyknęłam wkurzona.
-Oj przestań maleńka, możesz się do nas przyłączyć. Albo dokończymy to tylko we dwoje.-szepnął mi do ucha.Był wyraźnie ostro wstawiony.
-Nie dziękuję!-wysyczałam przez zaciśnięte zęby.
-Nie wierzysz w moje możliwości?
Wtedy przyparł mnie do drewnianej ściany, a jego ręce niebezpiecznie zjeżdżały w dół mojej talii. Czułam jego ciężki oddech na mojej szyi , kiedy próbowałam odepchnąć jego ręce.
-Będzie fajnie-znowu wyszeptał mi do ucha.
-Odpierdol się!-odepchnęłam go.Zaczęłam się cofać.
-Jak sobie chcesz suko!-krzyknął za mną i zniknął w tłumie.
Byłam wkurwiona.Jak on mógł się tak zachować?! Po policzku słynęła mi pojedyncza łza.Ciekawe czy wrócił do tego pustaka?
  Wracałam do domu piechotą. Nie zamówiłam taksówki, bo miałam ochotę się przejść.
Idąc obok areny zauważyłam rozjeżdżające się samochody. Miałam głowę spuszczoną w dół. Nie zwracałam uwagi na nic, gdy nagle na kogoś wpadłam.
-Ojej , przepraszam. Nie zauważyłam cię.-
Podniosłam głowę do góry i zobaczyłam wysokiego chłopaka z ciemnymi kręconymi włosami. Gdy moje oczy spotkały jego zielone tęczówki, poczułam dziwne ciepło w brzuchu. Nieznajomy chłopak lekko się do mnie uśmiechnął , pokazując swoje urocze dołeczki. Muszę przyznać był przystojny.
-Nic nie szkodzi.-odpowiedział-Jestem Harry.-Byłam zaskoczona jego nagłym i dość odważnym gestem.
-Miło cię poznać Harry. Jestem Juliette.-odpowiedziałam posyłając mu wymuszony uśmiech. Nie byłam w stanie zrobić nic innego.
-Czy wszystko jest w porządku?- zapytał Harry z zatroskaniem w głosie.
-Tak, po prostu chcę już iść do domu. Cześć.-rzuciłam i szybko się oddaliłam.
-Do zobaczenia-krzyknął z nadzieją w głosie. Nie sądziłam , że jeszcze kiedyś się zobaczymy.
     Nareszcie w domu. Nie ma nikogo. Moja przyjaciółka Bonnie jeszcze nie wróciła z imprezy. Nadal myślałam o Johnie i o tym co się wydarzyło.
Chciałam sprawdzić wiadomości w telefonie.Ale gdzie do cholery jest mój telefon! Czy ten cały Harry mi go ukradł?! No nie! Mam dość ! Idę spać.



Przedstawienie postaci

Julliet Moore.
 Zakochana ? pytanie W Kim? 
Kim on jest?


 Harry Styles.
 Skrywa tajemnice...


Bonnie Salem


John Bower. 
Nie jest tym za kogo go uważała...


Niall Horan 

Prolog

Jestem zwykłą, 19-letnią dziewczyną. Studiuje prawo, chociaż, szczerze? nienawidzę tego. 
Mieszkam w Londynie, ale New Jersey to mój dom. Razem z moją przyjaciółką Bonnie,dzielimy dom.
Muzyka i imprezowanie to coś co uwielbiam, coś co pozwala mi być sobą.
Rodzice, hm, to śmieszne. Bogate dupki z chorą obsesją na punkcie prawa. Myślą, że robią dobrze sterując moim życiem, bullshit! Głupie pierdolenie. I Matti, mój Matti się nie opiera. Ślepo wierzy we wszystko co mówią. 
 A John..kochałam go. Dopóki go nie poznałam. Pieprzony fagas.


Normalne życie, ale do czasu, aż poznałam jego...