piątek, 24 stycznia 2014

Rozdział 5

    Co ja mam teraz ze sobą zrobić? Ten człowiek jest nieobliczalny.Jeśli zobaczy mnie z Harrym to nie jestem pewna czy mój dzisiejszy książę dożyje jutra.Co ja powiem Harry'emu gdy będzie chciał mnie odwieźć do domu!?Nie zauważyłam,że Harry przygląda mi się ze zmartwioną miną.
-Czy wszystko w porządku ?-zapytał przekręcając głowę w bok, tym samym jeszcze baczniej obserwując moją twarz.
-Ammm.. to Bonnie-wysłał mi pytające spojrzenie.-To ona z tobą rozmawiała, gdy znalazłeś mój telefon.-wyjaśniłam-Jest moją przyjaciółką i współlokatorką.-uśmiechnął się, jednak znowu zmartwił się, gdy moja mina się nie zmieniła.Chwycił mnie za dłoń cały czas patrząc mi w oczy.
-Przecież widzę. Co się stało?-zapytał zacieśniając uścisk na mojej dłoni.
-John.On..on stoi pod naszym domem i nie chce odejść dopóki się ze mną nie zobaczy.Bonnie mówi ,że jest ostro wkurzony.-z moich oczu popłynęły łzy.Chwilę potem ramiona Harrego obejmowały mnie w talii szczelnie przyciskając moje ciało do niego. Czułam się przy nim bezpieczna. To tak jakby naprawdę był moim rycerzem w srebrnej zbroi.A John był w tym momencie ogromnym i obrzydliwym smokiem strzegącym mojej wieży.
-Nie pozwolę mu cię skrzywdzić.Obiecuję.Przy mnie jesteś bezpieczna.-szeptał mi do ucha.
                                   
                                                  *Harry*
    Zabije skurwiela! Jeśli ją tknie choćby jednym palcem to pożałuje, że zadarł z Harrym kurwa Stylesem.
Oby nie lubił wieczornych spacerków po ciemnych ulicach Londynu bo w nocy kręcą się tam niebezpieczni ludzie. Była taka piękna.Bolało mnie serce gdy widziałem jak płacze.
-Chodź.Nie możesz wrócić do domu.Zabiorę cię tam gdzie będziesz bezpieczna.-powiedziałem chwytając ją za rękę. Ciągnąłem ją za sobą starając się ją rozbawić.Po jakimś czasie na jej ustach pojawił się mały uśmieszek,ale szybko zniknął.Szybko znalazłem się blisko niej i złapałem ją w talii.-Uśmiechnij się maleńka.-wyszczerzyłem się i podniosłem ją z łatwością w górę.Obracałem się z nią w ramionach wokół własnej osi.Po chwili usłyszałem ten piękny dźwięk.Roześmiała się.
-Harry postaw mnie !-krzyczała przez śmiech.To była jedna z rzeczy, na którą nigdy nie zwracałem uwagi u dziewczyn. Z Julliet jest inaczej.Ona jest inna.Jest urocza, piękna, mądra,zabawna, jest idealna.Nie rozumiem jak taka dziewczyna mogła być z ty chujem Johnem.Aagggh...nawet jedna myśl o nim sprawia, że mam ochotę iść do niego i najzwyczajniej w świecie mu wpierdolić!
     W samochodzie nie mogłem oderwać wzroku od Julliet, od jej oczu i ust.Jest tak nieprawdopodobnie piękna.Widziałem jednak,że martwi się tym kretynem.Bała się go.Zrobię wszystko żeby nie musiała go oglądać już nigdy więcej.
-Gdzie tak właściwie mnie wieziesz?-jej cudowny głos wyrwał mnie z zamyślenia.Chyba była trochę zdenerwowana.
-Nie martw się.Nic ci przy mnie nie grozi.Nie zrobię ci krzywdy jak ten twój były chłopak.-mówiłem spokojnie mając nadzieję,że to ją trochę uspokoi.-Zaufaj mi.Na pewno ci się u mnie spodoba.-spojrzała na mnie z lekko rozszerzonymi źrenicami.
-Harry , nie, ja naprawdę nie chcę robić ci kłopotu.Zawieź mnie po prostu do jakiegoś hotelu.-mówiła tak szybko,że nawet nie zdążyłem wtrącić słowa .
-Nie ma mowy!Po za tym,że ci na to nie pozwolę to będzie to dla mnie czysta przyjemność, jeśli spędzisz ze mną jeszcze kilka godzin.-uśmiechnąłem się do niej tak aby te moje "urocze dołeczki" pojawiły się na mojej twarzy.Podobno to naprawdę działa na dziewczyny.
     Na szczęście udało mi się ją namówić.Gdy podjechaliśmy pod mój dom,zaprowadziłem ją do środka i od razu weszliśmy do kuchni. Jej obcasy głośno stukały o twarde płytki.Moje oczy raptownie skierowały się na jej nogi.Były długie i opalone.Mój wzrok zatrzymał się na dłuższą chwilę na jej udach.Miałem ochotę ich dotykać. Julliet przemieściła się i usiadła na stojącym za mną stołkiem barowym. Gdy przechodziła obok  od razu wyłapałem jak zmysłowo się porusza.Mój wzrok skierował się na jej pośladki.Czułem jak krew w moich żyłach aż płonie.Modliłem się żeby tylko nie odznaczyło się to na spodniach.Dyskretnie spojrzałem w dół. Cholera! Mam nadzieję,że tego nie zauważyła.
-Napijesz się czegoś?-zapytałem zdenerwowany.Chyba wyczuła ,że coś jest nie tak , bo zeszła ze stołka i stanęła blisko mnie.
-Coś nie tak Harry-nie dałem rady nic powiedzieć, więc po prostu stanąłem jeszcze bliżej niej. Nasze ciała się stykały. Poczuła to.Uśmiechnęła się lekko i już chciała się odsunąć, gdy złapałem ją obiema dłońmi w talii i przycisnąłem do szafki.
-Jeszcze żadna dziewczyna tak  na mnie nie działała.-przycisnąłem swoje biodra do jej i głośno odetchnąłem.Zbliżyłem swoją twarz do jej szyi.Czułem jak jej oddech przyspiesza.O boże Julliet! Jej uległość nie trwała długo. Po chwili lekko mnie odepchnęła.Uśmiechnąłem się lekko na co ona zagryzła wargę.Chwyciłem jej dłoń i zaprowadziłem ją do salonu.Podszedłem do szafki z filmami. Wybrałem najstraszniejszy film jaki miałem, bo miałem w tym swój cel.Pokazałem jej okładkę od filmu i uśmiechnąłem się łobuzersko.
- O nie! Ja nie znoszę horrorów! Nie będę tego oglądać! - zaczęła krzyczeć.
- Oj no proszę, on nie jest taki straszny. - skłamałem, to był najbardziej przerażający film jaki oglądałem.
- Nie. Nie zgadzam się.
- Bardzo ładnie proszę. - uśmiechnąłem się pokazując dołeczki. Pokręciła przecząco głową. - Jak będziesz się bała to możesz się do mnie przytulić. - powiedziałem. Julliet tylko na mnie patrzyła. Chyba nie wiedziała czy się zgodzić. - To jak?
- Yhhh no dobrze, ale jak będę krzyczeć to masz się mnie nie czepiać.
- Nie śmiałbym. - odrzekłem i oboje się zaśmialiśmy. Włączyłem film. Na początku nie było źle, dopiero później akcja się rozkręciła. Julliet starała się pokazać, że się nie boi, ale w pewnym momencie tak się wystraszyła, że mimowolnie mnie objęła. Uśmiechnąłem się i objąłem ją lekko ramieniem. Czułem jak jej serce mocno wali i co chwilę, w jakimś strasznym momencie, podskakiwała i chowała twarz w mój tors. W takiej pozycji siedzieliśmy do końca filmu. Wyłączyłem telewizor i spojrzałem na Julliet.
- I co nie był  chyba taki zły, nie? - zapytałem.
- Żartujesz?! To było straszne! Następnym razem ja wybieram film.
- Taaa pewnie jakiś film romantyczny.
- Ja się męczyłam z horrorem, to ty możesz się pomęczyć z komedią romantyczną. - powiedziała zadowolona. Miałem coś odpowiedzieć, ale zauważyłem, że ziewnęła. Spojrzałem na zegarek. Była już 23.
- Chcesz już iść spać? - zapytałem.
- Jeśli w ogóle po tym zasnę. - odpowiedziała, a ja się cicho zaśmiałem.
- Chodź zaprowadzę cię do twojego pokoju. - chwyciłem jej rękę i pociągnąłem ją za sobą po schodach na górę. Weszliśmy do pokoju gościnnego.
- Tam jest łazienka. Idź weź prysznic. Ręczniki są w szafie. - powiedziałem.
- Dobrze, dziękuję. - odrzekła.Dałem jej swoją koszulkę do spania. Na dobranoc dałem jej buziaka w policzek, widziałem jak się zarumieniła. Wyszedłem z jej pokoju i udałem się do swojego. Wziąłem szybki prysznic i położyłem się pod ciepłą pościelą. Nie mogłem zasnąć. Cały czas myślałem o Julliet. Co będzie dalej z nami? Czy ja jej się podobam? Czy chciałaby ze mną być? Te pytania zaprzątały moją głowę. Spojrzałem na zegarek, była już 3 w nocy. Nagle usłyszałem krzyk. Myślałem, że może się przesłyszałem, ale on znowu się powtórzył. Wstałem szybko z łóżka i wybiegłem z pokoju. Znowu wrzaski. Dochodziły z pokoju Julliet. Wpadłem tam jak najszybciej mogłem. Zobaczyłem Julliet tarzającą się po łóżku. Krzyczała, żeby ktoś ją zostawił. Podbiegłem do łóżka, wspiąłem się na nie i usiadłem okrakiem na dziewczynie. Delikatnie ją potrząsałem mówiąc przy tym jej imię. W końcu obudziła się.
- Co się dzieje? - zapytała.
- Chyba miałaś koszmar.
- Przepraszam, że cię zbudziłam. Już jest w porządku.
- Na pewno? - spytałem.
- Tak. - wpatrywałem się w nią chwilę. - Hmmm możesz ze  mnie zejść?
- Oo przepraszam. - cały czas na niej siedziałem. Stanąłem obok łóżka. - To ja już pójdę.- nie odzywała się, więc uznałem to za zgodę. Ruszyłem do drzwi, gdy nagle się odezwała.
- Harry?
- Tak?
- Może jednak mógłbyś zostać? - zapytała nieśmiało.
- Jeśli chcesz. - odpowiedziałem.
- Tak, no bo nie chcę być sama w pokoju. - rzekła, a ja w tym czasie wdrapałem się na łóżko i przykryłem pościelą. Leżała na drugim końcu łóżka. Chwyciłem ją w talii i delikatnie przyciągnąłem tak, że jej plecy i mój tors się stykały. Objąłem ją ramieniem, nadal lekko drżała.Mógłbym tak z nią leżeć co noc.Czułem jej nagie uda na moich nogach.O nie! Tylko nie to!Jeśli ona znowu to wyczuje pomyśli,że myślę tylko o jednym! A to nie moja wina, że moje ciało tak reaguje na jej dotyk, a właściwie głównie mój kumpel.

                                                                *Julliet*
     Nigdy więcej horrorów! Nie wierze, że dałam się namówić. Harry ma w sobie coś czemu nie mogę się oprzeć.Czułam się naprawdę dobrze,kiedy  leżał obok mnie. Nie przeszkadzało mi nawet to,że byliśmy tak blisko siebie.Nagle coś poczułam.O nie.Nie chcąc zepsuć tej miłej chwili,dyskretnie odsunęłam się od Harrego. Cicho się zaśmiał i zaplątał swoje palce w moją dłoń. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Obudziłam się rano ale Harrego nie było obok mnie.Wstałam z łóżka i udałam się na dół.Już na schodach poczułam piękny zapach.W kuchni ujrzałam Harrego. Miał na sobie tylko bokserki, co trochę mnie skrepowało.Zauważył mnie.Uśmiechnął się i wskazał palcem żebym się do niego zbliżyła.

                                                                  *Harry*
       A jednak to nie był sen. Naprawdę ta piękna kobieta spała w moim domu.Swoją drogą naprawdę dobrze wyglądała w mojej koszulce, zwłaszcza,że zasłaniała jej tylko połowę ud.Zdecydowanie miała najpiękniejsze nogi jakie kiedykolwiek widziałem.Zbliżyła się do mnie.Usiadła na barowym stołu z lekko rozchylonymi nogami.Proszę cię Julliet, nie rób mi tego.Starałem się nie patrzeć w dół.
-Dzień Dobry kochanie-powiedziałem i pocałowałem ją czule w policzek.Zamruczała cicho i uśmiechnęła się do mnie.
-Hej.Co tak pięknie pachnie?-zapytała i po chwili usłyszałem, że burczy jej w brzuchu.Zaśmiałem się głośno.
-Chyba jesteś głodna.-powiedziałem dalej się śmiejąc.Postawiłem przed nią talerz z jajecznicą.Zaczęła jeść.Patrzyłem na nią cały czas.Byłem nią zauroczony i to cholernie.Gdy skończyła zamruczała i przeciągnęła się jak kotka. Dlaczego ta kobieta tak na mnie działa?
-Pyszne, mogłabym tak częściej.-stwierdziła i posłała mi uśmiech.
-Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem księżniczko-wyznałem i przytuliłem ją do siebie lekko.
-Dziękuję.-pochyliła się by dać mi buziaka w policzek,jednak ja szybko odwróciłem głowę i nasze usta spotkały się w słodkim i niewinnym pocałunku.Gdy się ode mnie oderwała pokiwała mi palcem przed nosem, na co się zaśmiałem.-Jesteś strasznie podstępny.
-Nawet nie wiesz jak bardzo.-znowu ją do siebie przyciągnąłem tym razem mocniej.Oblizałem usta. Julliet położyła dłonie na mojej klatce piersiowej lekko mnie od siebie odsuwając. Już chciałem ją pocałować, gdy zadzwonił jej telefon.Odetchnąłem głęboko.Odepchnęła mnie.Z jednej strony cieszyłem się,że nie jest zbyt łatwą dziewczyną,jednak w tej chwili jedyne czego potrzebowałem to to by ona oddała mój pocałunek. Odebrała telefon i rozmawiała z, jak przypuszczam, Bonnie. Po kilku minutach pożegnała się z nią i rozłączyła.
- Bonnie dzwoniła?- zapytałem.
- Tak. Powiedziała, że John poszedł w nocy i już mogę wracać do domu. - zrobiło mi się przykro, gdy to powiedziała. Nie chciałem, żeby jechała tak szybko, ale nic nie mogłem na to poradzić.
- Odwiozę cię.
- Dzięki. - powiedziała po czym udała się na górę, aby się przebrać. Ja też to zrobiłem. Czekałem na dole przy drzwiach wyjściowych, gdy zobaczyłem Julliet we wczorajszej sukience. Wyglądała w niej tak seksownie.
- Jedziemy? - zapytałem, a ona skinęła głową na potwierdzenie. Przepuściłem ją w drzwiach i zamknąłem je na klucz. Poszliśmy w kierunku samochodu. Pomogłem jej do niego wsiąść po czym usiadłem na miejsce kierowcy i ruszyłem. Po kilku minutach stałem już przed jej domem. Tak cholernie nie chciałem się z nią żegnać.
- Dziękuję za podwózkę i za wczorajszy dzień. Dobrze się bawiłam.
- Ja też. Może jeszcze kiedyś to powtórzymy? - zapytałem z nadzieją w głosie.
- Jasne , bardzo chętnie. - uśmiechnęła się. - Do zobaczenia Harry. - pochyliła się i dała mi buziaka w policzek.
- Do zobaczenia skarbie.





czwartek, 23 stycznia 2014

Rozdział 4


Do 2 nad ranem opowiadałam Bonnie co wydarzyło się tego dnia. Było oszołomiona. Nigdy lubiła Johna,ale to co zrobił poprzedniego dnia nawet ją zaskoczyło.
-Musisz zgłosić to na policję Julliet!-krzyczała na mnie.Wyglądała tak jakby przejmowała się tym bardziej niż ja.
-Nie,nie mogę! On może się za to zemścić. On może zrobić krzywdę mi albo tobie.-wykrzyczałam przez łzy.- albo Harry'emu
-Julliet on cię do kurwy nędzy uderzył , a potem po ty wszystkim chciał cię jeszcze przelecieć.
-Wiem, nie wiem zastanowię się nad tym.Proszę chodźmy już spać.-położyłam się na łóżku.Pożegnałam się z Bonnie i zasnęłam . Tej nocy nie spałam najlepiej,cały czas mój sen przerywał koszmar. John.W mojej głowie odtwarzał się wyraz jego twarzy, gdy mnie uderzył i potem, kiedy się do mnie zbliżał.
  Był piękny sierpniowy poranek. Obudziły mnie promienie słońca padające mi na twarz. Zeszłam do kuchni w piżamie. Na śniadanie zrobiłam naleśniki, których zapach wypełnił cały dom i po chwili  obok mnie pojawiła się Bonnie.
- Zrobiłaś śniadanie? O naprawdę nie trzeba było.- powiedziała i wyrwała mi talerz. Zaśmiałam się i obie udałyśmy się do salonu. Oglądałyśmy powtórkę jakiegoś talk-show, gdy usłyszałyśmy pukanie. Bonnie pospiesznie wstała i pobiegła otworzyć drzwi. Przed nią stał kurier z wielkim bukietem jasnoróżowych róż.
- Czy to pani Juliette Moore? - zapytał.
- Juliette do ciebie! - wrzasnęła Bonnie.
- Kto to?- krzyknęłam.
  Byłam bardzo zaskoczona, gdy w drzwiach zobaczyłam nieznanego mi faceta z różami.
- To na pewno do mnie? - zapytałam zdziwiona.
- Panna Juliette Moore?
- Tak, to ja.
- W takim razie tak, to dla pani. - uśmiechnął się. Podał mi bukiet i poprosił o pokwitowanie. 
- A mogę wiedzieć od kogo to? - powiedziałam składając podpis na kartce.
- Pan, który je przysłał, chciał zachować anonimowość, ale powiedział, że zapewne się pani domyśli.- odrzekł kurier po czym pożegnał się i wyszedł.
- Od kogo one są?- krzyknęła Bonnie.- Są piękne!
Nie miałam pojęcia kto je przysłał. John nie jest typem romantycznego człowieka, więc na pewno to nie on. Przyglądałam się kwiatom i wtedy, pomiędzy różami, zobaczyłam żółtą karteczkę. Wyjęłam ją i przeczytałam na głos: "Przyjadę po Ciebie o 18.00. Proszę nie zakładaj spodni xx H.."
- To Harry. - powiedziałam do Bonnie. - Mówił mi, że chce mnie zabrać na randkę.
- Dlaczego masz nie zakładać spodni?- spytała lekko zdziwiona. Musiałam się chwile zastanowić, ale zrozumiałam przesłanie. Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Prosił mnie, żebym założyła sukienkę. - odrzekłam. Na twarzy mojej przyjaciółki pojawił się ogromny uśmiech.
- Jaki on uroczy! Zaraz musisz zacząć się przygotowywać! - krzyczała radośnie Bonnie.
- Ale ja nie wiem czy pójdę. Jeszcze nie wyjaśniliśmy sprawy z Johnem. Chyba nie powinnam...
- Zwariowałaś?! John to tępy chuj! Daj sobie z nim spokój! Musisz się trochę rozerwać!- mówiła Bonnie.
- Ale...- nie zdążyłam dokończyć, bo przerwała mi moja przyjaciółka.
- Nie ma żadnego "ale" ! Chodź idziemy wybrać jakąś sukienkę. - chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w stronę mojego pokoju.
Myśli o Johnie nie mogły wydostać się z mojej głowy. Kochałam go, przynajmniej tak myślałam. Czy to w porządku, że idę z Harrym na randkę? W zamyśleniu potarłam policzek. Co by było, gdybym została w jego mieszkaniu? Czy to naprawdę koniec naszego związku? Z zamyślenia wyrwało mnie uderzenie w ramię.
- Halo, Juliett? Czy ty mnie w ogóle słuchasz? - krzyknęła poirytowana. 
- Przepraszam. Co mówiłaś?- odrzekłam.
Bonnie kazała mi iść pod prysznic. Ona w tym czasie miała znaleźć jakąś sukienkę w mojej szafie. Mam nadzieję, że nie będzie kierować się swoim gustem i nie wybierze mi jakieś mega seksownej kiecki z dekoltem do kolan. Gdy wyszłam, z łazienki owinięta ręcznikiem, zobaczyłam na łóżku piękną, liliową sukienkę bez ramiączek. Była ona ozdobiona drobnymi diamencikami. Przy łóżku stały buty na wysokim obcasie. Bonnie weszła do pokoju z lokówką i ogromną kosmetyczką. 
- Ta sukienka jest idealna.- zachwyciłam się.
- Będziesz wyglądać jak księżniczka, kiedy z tobą skończę.- zaśmiała się groźnie. Bonnie zabrała się do pracy. Lekko zakręciła mi włosy, po czym zrobiłyśmy sobie małą przerwę na obiad. Kilka minut po 17 wróciłyśmy na górę. Poprawiła mi włosy i zajęła się makijażem. Był lekki, ale uroczy. Założyłam jeszcze bransoletkę i naszyjnik. Pożyczyłam śliczną torebkę od Bonnie i popsikałam się moimi ulubionymi perfumami. Całość wyglądała mniej więcej tak:
Skończyłyśmy idealnie na czas, bo schodząc na dół, usłyszałam pukanie do drzwi. Podeszłam do drzwi i je uchyliłam. Harry prezentował się tak:
 Wyglądał naprawdę dobrze. Przyglądaliśmy się sobie jeszcze jakiś czas, gdy Harry się odezwał.
-Miałem racje.-powiedział z łobuzerskim uśmiechem
-Co?-zapytałam zdziwiona. Harry zbliżył się i pochylił przy moim uchu.
-Wyglądasz świetnie w sukience.-poczułam , że moje policzki oblewa rumieniec. Przygryzłam delikatnie swoją dolną wargę . Harry odsunął się o krok ode mnie i chwycił moją dłoń.

                                                                       * Harry*
  Gdy splotłem nasze palce razem, poczułem jak zimne ma dłonie.Zaśmiałem się sam do siebie, bo dokładnie wiedziałem co to znaczy.
-Z czego się śmiejesz?-zapytała
-Masz zimne dłonie-odpowiedziałem zadowolony.-Wiesz co to znaczy.-szybko stanąłem przed nią i chwyciłem ją w talii. Przyciągnąłem ją do siebie, tak,że nasze ciała się stykały.- Kiedyś będę musiał to sprawdzić-wymruczałem jej do ucha. Odetchnęła głośno i nieśmiało mnie od siebie odepchnęła.Wiedziałem , że czuła się bardzo onieśmielona. Ale co mogłem zrobić po prostu coś mnie do niej bardzo przyciągało. Ponownie chwyciłem ją za dłoń i otworzyłem jej drzwi mojego auta od strony pasażera.
-Zapraszam-powiedziałem. Chciałem wyjść na dżentelmena , ale Julliet zaśmiała się z moich słów.
-Dziękuję proszę pana-wysiliła się na poważny ton, jednak po chwili znowu wybuchnęła śmiechem. Śmiała się naprawdę pięknie, jak nikt inny. Zamknąłem za nią drzwi i udałem się w stronę miejsca kierowcy. Gdy przechodziłem przed maską czułem na sobie jej wzrok . Mimowolnie się uśmiechnąłem się ale nie spojrzałem na nią.
    Po 10 minutach podróży zatrzymałem się na poboczu.
-Co robisz? Czemu się zatrzymałeś?-pytała i wydawała się lekko przestraszona.
-Spokojnie.-powiedziałem i cicho się zaśmiałem.Spoważniałem i spojrzałem jej w oczy.-Chcę żebyś mi zaufała.-patrzyła na mnie coraz większymi oczami.
-Harry o co chodzi?-była zdenerwowana, bałem się, że zacznie się bać mnie tak jak tego całego Johna.
-Nie bój się.-dotknąłem jej policzka opuszkami palców-Ufasz mi?
-T..ak, chyba taak.- zająkała się.
-Więc zamknij oczy.-niechętnie przytaknęła na moją prośbę. Wyjąłem z kieszeni czarną przepaskę i zasłoniłem jej  nią oczy. Zawachała się i złapała mnie za nadgarstek , jednak nie otworzyła oczu.-Wszystko jest okej.-starałem się ją uspokoić, niemal słyszałem jej walące serce. Puściła moją dłoń. Zawiązałem jej przepaskę na oczach i pochyliłem się by szepnąć jej na ucho.-Wyglądasz ślicznie.-szepnąłem i delikatnie pocałowałem ją w policzek.Zarumieniła się a na jej usta wkradł się mały uśmieszek.Ruszyłem dalej ulicą. Miałem nadzieję, że ta randka pomoże mi zacząć drogę do podboju jej serca.
     Po kolejnych 10 minutach, byliśmy na miejscu.Zatrzymałem auto. Julliet wydawała się być zdezorientowana. Zachowywała się jak małe dziecko, które dostało nową zabawkę , ale przez to była jeszcze bardziej urocza.
-Mogę już to zdjąć?-zapytała zniecierpliwiona  , starając się namierzyć moją postać dłońmi.
-Kochanie, zdejmowanie zostawmy na potem.-złapałem ją za dłoń i wymruczałem do ucha.
-Harry!-krzynęła ze śmiechem.-Wiesz o co mi chodzi.
-Najwyraźniej nie o to,o co mi.-zaśmiałem się.-Jeszcze chwila skarbie.-powiedziałem po czym wysiadłem z samochodu i otworzyłem drzwi od strony pasażera. Złapałem ją za rękę i wyciągnąłem z samochodu. Chociaż było lato to w Londynie dało się wyczuć chłodne powietrze. Widząc jak Julliet pociera ramiona z zimna zdjąłem marynarkę i narzuciłem ją na jej ramiona, tym samym obejmując ja swoim ramieniem w talii.
-Chociaż twoje ciało prezentuje się w tej sukience świetnie, nie pozwolę żebyś marzła na randce ze mną.-powiedziałem lekko przytulając ją do siebie. Pachniała tak pięknie.
-Długo będziesz jeszcze mnie tak męczył tymi ciemnościami?-zapytała rozbawiona.
-Nie długo kochanie, właściwie to już jesteśmy na miejscu-powiedziałem po czym szybko złapałem ja w talii i obróciłem do siebie tyłem.Prawie krzyknęła gdy to zrobiłem.Nie mogłem się powstrzymać, zdjąłem z  niej swoją marynarkę i delikatnie przesunąłem palcami wzdłuż jej kręgosłupa. Na odsłoniętym kawałku jej pleców pojawiła się gęsia skórka .Uśmiechnąłem się widząc jak jej ciało reaguje na mój dotyk.Jęknęła cicho co znowu wywołało mój uśmiech. Rozwiązałem przepaskę chowając ja do kieszeni. Julliet nie odwróciła się do mnie, zamiast tego podeszła do barierki, która chroniła przechodniów przed wpadnięciem do wody.
                                                      *Julliet*
   Nie miałam odwagi się do niego odwrócić, na mojej twarzy cały czas były wypieki , które pojawiły się przez jego dotyk.
   Tamiza.Zabrał mnie w to piękne miejsce.Z zamyślenia wyrwał mnie jego dotyk na ramieniu. Znowu narzucił mi swoją marynarkę.Ogarnął mnie jego zapach.Mogłabym w nim utonąć.
-Podoba ci się?-zapytał
-Bardzo. Jest pięknie. Dziękuję.-odwróciłam się do niego i lekko pocałowałam go w policzek. Nie wiem czemu to zrobiłam. Harry uśmiechnął się i chwycił moją dłoń.
-Cała przyjemność po mojej stronie.-świetnie, znowu wracamy do dżentelmena.-Bardzo chętnie bym tu z tobą jeszcze postał, ale zdaje się,że mam rezerwacje w tej restauracji. Może miałabyś ochotę zjeść ze mną kolacje?-zapytała ja nie mogłam powstrzymać szczerego uśmiechu.
-Oczywiście, proszą pana.
    Weszliśmy do restauracji. Wyglądała na drogą . Gdy ja rozglądałam się po niej , Harry stał przy niskiej kobiecie, która sprawdzała rezerwacje. Podeszłam do niego. Uśmiechnął się i przyciągnął do siebie za rękę. Kobieta mnie nie zauważyła i po prostu z nim flirtowała.
-Co taki przystojny facet robi tutaj sam i to wieczorem?-mówiła szczerząc się do jakiejś kartki, jakby bała się podnieść na niego wzrok. Była żałosna. Boże! Czy ja jestem zazdrosna?
-Nie jestem tu sam, proszę pani- Uśmiechnął się i przycisnął mnie jeszcze bliżej siebie.-Mam tutaj tą piękną kobietę.-posłałam mu uśmiech.
-Oh przepraszam nie zauważyłam pani.-wymusiła uśmiech. Chyba nie była zadowolona,że mnie widzi.-Pan Styles. Zgadza się.Stolik dla dwojga ,w końcu sali, pod oknem.-wskazała go nam dłonią.
-Dziękujemy-powiedział uprzejmie Harry.
    Harry odsunął moje krzesło wskazał żebym usiadła.Czułam się tak jak powiedziała Bonnie , jak księżniczka. A w tym momencie Harry Styles był moim księciem. 
-O czym tak myślisz?-wyrwał mnie z zamyślenia jego głos.
-O tym jak tu pięknie.-wymyśliłam to na poczekaniu-Naprawdę ciesze się,że zgodziłam się tu z tobą przyjść.-uśmiechnęłam się do niego uroczo.
-Ja również się cieszę. A jeszcze bardziej cieszy mnie to, że założyłaś dla mnie sukienkę.-uwodził mnie swoim tonem głosu. Pochylił się nad stolikiem aby spojrzeć mi prosto w oczy.- Nie chce być nachalny , ale wyglądasz w niej naprawdę seksownie.- dotknął dwoma palcami mojej sukienki.Przysunął swoje krzesło bliżej mojego .- I nie wiem czy bardziej podobają mi się te buty , czy to ,że widzę twoje ramiona w pełnej okazałości.- nie przestawał mówić tym tonem.Tą krępującą chwile przerwała kelnerka, ta sama , którą spotkaliśmy na początku.
-Czy mogę przyjąć zamówienie?-zapytała patrząc głęboko w oczy Harre'go.
-Proszę mi wybaczyć ale sądzę ,że paniom należy się pierwszeństwo.-odwróciła od niechcenia swój wzrok na mnie.
-Oczywiście. Przepraszam. Co Pani sobie życzy?- zapytała, a w mojej głowie pojawiło się pytanie. Czy tylko ja mam ochotę jej wpierdolić?
-Ammm.... Może sałatkę grecką, tylko prosiłabym bez oliwek.-powiedziałam. Wyglądała na poirytowaną.
-Z oliwkami.-wypalił Harry
-Nie lubię oliwek!-jęknęłam
-Z oliwkami.-powtórzył. Popatrzył na blond kelnerkę i uśmiechnął się do niej. Czy on chce mnie zdenerwować? Nie słuchałam tego co do niej mówił, ale wydawała się być w niebo wzięta.
-Pana zamówienie zaraz będzie gotowe.- Znowu zachowywała się jakby mnie tu nie było. Ta kobieta mnie strasznie irytowała.Harry spojrzał na mnie.Uśmiechnął się i dotknął opuszkami palców mojego policzka.Podniosłam wzrok na jego twarz. Zatrzymałam się na ustach. Przygryzał wargę! Nie odzywaliśmy się do siebie, tylko nasze oczy były w siebie cały czas wpatrzone, a moja dłoń była opleciona  przez palce Harre'go. Cisze przerwała moja ulubiona kelnerka, która przyniosła czerwone wino i dwa kieliszki.
-Proszę bardzo.Świetny wybór panie Styles. Rocznik '92.Mam nadzieję ,że będzie smakowało.-Uśmiechnęła się do Harre'go i odeszła.Odprowadziłam ją wściekłym spojrzeniem. Gdy się odwróciłam Harry patrzył na mnie ze śmiechem w oczach.
-Skarbie?-zatrzymał się na chwilę i pochylił się w moją stronę.-Czy ty nie jesteś zazdrosna?-zapytał. Oczywiście ,że jestem matole! Flirtujesz z nią na moich oczach! Nie odważyłabym się mu tego powiedzieć.
-Pfff.. nie.- uciełam szybko i odwróciłam twarz w stronę okna, szukając tam czegoś ciekawego. Jednak Harry nie pozwolił mi na to. Złapał lekko mój podbródek i zmusił bym patrzyła na niego.Oblizał usta i pochylił się aby znaleźć się jeszcze bliżej mnie.
-Nie masz o co. Naprawdę. Wolę brunetki.-wyszeptał.Woli brunetki!? Czy tylko mi zrobiło się gorąco?- Nie wiem czy wiesz ale do twarzy ci z zazdrością. Ale mi nie bardzo więc przestań proszę kusić tych facetów za nami.- rzuciłam mu spojrzenie w stylu "O co ci chodzi?", gdy przejechał dłonią po moim odsłoniętym udzie. Przeszedł mnie dreszcz. Przygryzłam dolną wargę, spojrzałam na Harrego, którego oczy wciąż były na moim udzie. Podniósł głowę na moją twarz. Nadal przygryzałam wargę. Jego oczy momentalnie zapłonęły. Mówisz,że nie do twarzy ci z zazdrością ? Zaraz się przekonamy. Uśmiechnęłam się do niego zadziornie po czym odwróciłam głowę w stronę mężczyzn siedzących za nami. Znowu przygryzłam wargę. Na ich twarzach pojawiły się uśmiechy. Byli młodzi i nawet przystojni.
Poczułam dłoń zaciskającą się mocno na moim udzie. Odwróciłam się do Harre'go i spiorunowałam go wzrokiem. Złość aż z niego kipiała. Na mojej twarzy szybko pojawił się uśmiech.Tym razem to ja się nad nim pochyliłam.
-Naprawdę ci z tym nie do twarzy.- zacisnęłam rękę na jego udzie, a on przycisnął swoją dłoń do mojej gdy wbiłam mu lekko paznokcie. Jego oczy znowu zapłonęły, gdy zdałam sobie sprawę ,że na linii jego oczu znalazły się moje piersi. Szybko zajęłam swoje miejsce. Harry momentalnie się otrząsnął .W tej samej chwili przy stoliku znalazła się kelnerka.
-Pana zamówienie Panie Styles.- podała mu spagetti. Tak mi się wydaje. Spojrzała na mnie i siłowała się z uśmiechem.- A to dla pani.- postawiła przede mną talerz.Wysłałam jej uśmiech.-W razie czego proszę wołać.-powiedziała i odeszła. Harry od razu zaczął się obżerać.Spojrzałam na niego i zaśmiałam się, ponieważ miał w kąciku ust sos.Wyciągnęłam rękę i kciukiem wytarłam pozostałości po jedzeniu. Harry patrzył na mnie dziwnym wzrokiem, jakby o czymś myślał. Po chwili uśmiechnął się i wrócił do jedzenia. Ja również zaczęłam jeść, starannie omijając oliwki.
-Dlaczego ich nie jesz?- zapytał Harry. Miał już czysty talerz. Jak on tak szybko to zjadł?
-Bo ich nie lubię.-stwierdziłam wzruszając ramionami. Harry patrzył na oliwki,chyba chciał je zjeść.-Ale widzę, że ty lubisz wiec nie krępuj się.-zaśmiałam się.
-Są pyszne.Ale jeszcze pyszniejsze byłyby gdybyś ty mnie nimi nakarmiła- Czy on mówi serio? nie doczekałam się żadnej reakcji na moją niepewność, więc po prostu nabiłam oliwkę na widelec i wyciągnęłam rękę w stronę Harre'go. Chwycił ją zębami.Cały czas patrzył mi prosto w oczy.-Teraz ja cię nią nakarmię.-wyrwał mi widelec i wziął z mojego talerza jedną z nich. Buntowałam się przed tym.-Proszę, zrób to dla mnie.-wyszeptał.I znowu to spojrzenie. O czym on do cholery myśli? Przysunął oliwkę do moich ust , mimowolnie rozchyliłam je lekko i złapałam zębami. Skrzywiłam się gdy poczułam jej gorzki smak.- Aż taka zła.- pokiwałam głową, chwyciłam serwetkę i wyplułam ją na nią dyskretnie. Harry zaśmiał się głośno. 
          Kolacja mijała szybko. Cały czas rozmawialiśmy. Harry mało o sobie mówił, za to mnie wypytywał o wszystko. Gdy już wszystko zjedliśmy Harry poprosił o rachunek. Zaproponowałam, że zapłacę za siebie, ale on spiorunował mnie wzorkiem i stwierdził, że to zadanie dla mężczyzny. Jak na złość, oczywiście rachunek musiała nam przynieść "moja ulubiona" kelnerka. 
- Ile płacę?- zapytał Harry.
- 40 funtów.- odpowiedziała szczerząc się. Chłopak podał jej pieniądze. Dokładnie widziałam, że dał jej banknot o nominale 100 funtów. 
- Reszta dla pani. - powiedział. Popatrzyłam się na niego. Wpatrywał się w tą kelnerkę jak w obrazek. Nie wiem dlaczego, ale wydawało mi się, że robił to specjalnie, żebym była zazdrosna. O co to to nie. Nie dam mu tej satysfakcji. 
- Dziękuję bardzo. Mam nadzieję, że odwiedzi Pan jeszcze naszą restaurację. - co za suka! Czy ja jestem niewidzialna? Harry spojrzał na mnie i się uśmiechnął. Nie odwzajemniłam tego. Obróciłam tylko głowę i wpatrywałam się tępo w okno.
- Bardzo chętnie. Prawda kochanie? Na pewno tu jeszcze przyjdziemy.- popatrzyłam na niego. Nie wiedziałam co powiedzieć. Kelnerka rzuciła mi wściekłe spojrzenie. No to teraz się policzymy.
- Jasne kotku, z tobą zawsze. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do Harry'ego uroczo. 
- To co zbieramy się skarbie? Może teraz lody i spacer? - powiedział Harry wstając z krzesła. 
- Chętnie. Jesteś cudowny. - powiedziałam a Harry się zaśmiał. Chyba się domyślił, że robię to, aby wkurzyć kelnerkę. Moja misja zakończyła się sukcesem. Stała przy nas, a ja widziałam, że jest zdenerwowana. Wymieniłyśmy wrogie spojrzenia po czym ja i Harry wyszliśmy z restauracji.
- Nie wiedziałem, że potrafisz być taka zadziorna.  - rzekł Harry uśmiechając się.
- Nie wiem o czym mówisz. - zaśmiałam się cicho.  
Zmieniliśmy temat i poszliśmy do butki z lodami. Ja wzięłam sorbet truskawkowy i czekoladowe a Harry śmietankowe i sorbet malinowy. Usiedliśmy na ławce w parku.
-  Masz rodzeństwo? - zapytał Harry.
- Tak, mam młodszego brata. Trochę za nim tęsknię. Mieszka z rodzicami. - odpowiedziałam. 
- A ile ma lat?
- 13 ale zachowuje się jak 6 letnie dziecko. - zaśmialiśmy się. - A ty? Masz jakieś rodzeństwo?
- Mam siostrę. - powiedział.
- Starszą czy młodszą od ciebie?-  zapytałam, ale nie mógł odpowiedzieć bo mój telefon zaczął dzwonić. Przeprosiłam go i odebrałam połączenie. 
- Julliet? 
- Tak Bonnie. Czemu dzwonisz?
- Mamy problem. - powiedziała moja przyjaciółka.
- Co się stało?- zapytałam zdenerwowana.
- John stoi po domem. Jak mu powiedziałam, że ciebie nie ma to zaczął coś krzyczeć, że znowu się gdzieś szwendasz. Mówiłam mu, żeby sobie poszedł, ale on na ciebie czeka. Jest strasznie wkurzony. 
- Cholera.- to jedyne co mogłam powiedzieć.
- No właśnie i myślę, że lepiej by było gdybyś nie wracała dzisiaj do domu. Możesz gdzieś przenocować?







piątek, 10 stycznia 2014

Rozdział 3

   Ból przeszywał mój policzek. John uśmiechał się obleśnie. Wiedziałam o czym myśli. Zbliżył się do mnie przypierając moje ciało do drewnianej powłoki drzwi. Ścisnął moją nogę w udzie i uniósł ją tak, aby utorować sobie miejsce przy moim kroczu. Przejechał dłonią po wewnętrznej stronie mojego uda i opuszkami palców dotknął mojej kobiecości. Zanurzył twarz w moich włosach. Słyszałam i czułam jak głośno sapie. Nadal mnie dotykał. Nie wytrzymałam, gdy już nie skupiał się na niczym innym jak na całowaniu mnie, kopnęłam go kolanem w krocze. Upadł na kolana i jęknął głośno z bólu. Odepchnęłam się od drzwi po czym szybko je otworzyłam. Wybiegłam z domu.
-Wracaj tu suko!-wrzeszczał. Zaczęłam szybko biec w stronę parku. Odwróciłam na chwilę głowę, aby zobaczyć czy John mnie goni. Akurat wstawał trzymając rękę na swoim kroczu i ruszył w moim kierunku. Na szczęście park był bardzo blisko, więc szybko się tam znalazłam. Biegłam jak najszybciej potrafiłam między drzewami. Odwróciłam się, żeby zobaczyć czy John dalej jest za mną, ale nie było go w moim polu widzenia. Rozglądałam się tak, dopóki nie poczułam ręki zakrywającej moje usta i drugiej trzymającej mnie w talii. Przestraszyłam się. Próbowałam uciec. Szarpałam się z ta osobą, ale ona była silniejsza i przycisnęła moje ciało do swojego.
-Ej, spokojnie. To ja Harry.-szepnął mi do ucha. Puścił mnie i stanęliśmy twarzą w twarz.
-C...cc..co ty tu robisz!?-wyjąkałam.
-Przepraszam nie chciałem cię przestraszyć. Po prostu bałem się, że zaczniesz krzyczeć czy coś, bo pomyślisz, że to ten twój narwany chłopak. Wiem, że przed nim uciekasz. -powiedział ze smutkiem w oczach.
-Skąd wiesz?-zapytałam zdziwiona.
- No bo, po tym jak wyszliście z kawiarni, bałem się, że może ci coś zrobić, więc pojechałem za wami. I jak widać miałem rację. - powiedział i przejechał ręką po moim bolącym policzku. - Chodź, zabiorę cię do mnie. Trzeba przyłożyć lód. - uśmiechnął się delikatnie.
- Nie, nie chcę ci sprawiać kłopotu. Pójdę do siebie. - odrzekłam wymuszając uśmiech.
- Żaden problem. Nalegam. - pokazał swoje śliczne dołeczki.
- No jak tak ładnie prosisz. To zgoda. - zaśmiał się i ruszyliśmy.
- Bardzo boli? - spytał.
- Trochę. - Harry popatrzył na mnie, pochylił się i lekko pocałował mnie w policzek. To było miłe. Takie delikatne. John nigdy taki nie był. Zawsze był dość brutalny. Z chwili zamyślenia wyrwał mnie John wyskakujący zza drzewa. Przeraziłam się. Zauważyłam, że Harry cały się spiął, gdy John się do nas zbliżał.
- Juliett uciekaj stąd. - powiedział Harry, ale jego głos był inny, taki twardy i groźny.
- Nie Harry, nie zostawię cię z nim, on może zrobić ci krzywdę. - wyjąkałam. Naprawdę się o niego bałam.
- Wszystko będzie dobrze kochanie. - powiedział całując mnie w czoło. Dlaczego on jest taki uroczy? Oddaliłam się o klika kroków. John starał się do mnie dostać, ale Harry zagrodził mi drogę i go odepchną.
- Zostaw ją skurwielu. - syknął Harry.
- Hahahahah...- zaśmiał się.- To moja dziewczyna. - jego ton zmienił się, teraz był wściekły. Wypowiadał te słowa z naciskiem na MOJA.
- Nie wydaje mi się, żeby chciała być z takim dupkiem. - odepchną go Harry.
- Słuchaj chłoptasiu! Zostaw ją, bo ona nigdy nie będzie twoja. - wycharczał John, łapiąc za koszulkę Harry'ego.
- Może gdybyśmy się nie całowali to bym ci uwierzył.
Zaraz, chwila, co on właśnie powiedział? Po co on kłamie, przecież on go zabije! Harry uśmiechał się z zadowoleniem z siebie. John już wymierzał cios w jego twarz, ale Harry zrobił unik i kopnął go kolanem w krocze. Kiedy John zgiął się z bólu Harry kopnął go jeszcze raz w brzuch. John upadł na kolana.
- Przypomnij to sobie jak następnym razem będziesz chciał uderzyć kobietę! - warknął Harry. Podszedł do mnie, podał mi rękę i zaczął prowadzić ku wyjściu z parku. Nic nie mówił, nadal był spięty. Dlaczego powiedział, że się całowaliśmy?
   Harry zaprowadził mnie do swojego samochodu. Gdy otwierał mi drzwi, w szybie zauważyłam swoje odbicie, moja twarz wyrażała ból.
- Nie martw się tym kochanie, w domu się tym zajmiemy.
Całą drogę do domu milczałam. Gdy dojechaliśmy Harry wydawał się być w szampańskim nastroju. Otworzył mi drzwi od samochodu. Podał mi rękę i prowadził do wejścia ogromnego budynku. Otworzył je i od razu poprowadził mnie w stronę kuchni. Była niesamowita. Harry objął mnie w talii i pomógł usiąść na czarnym, błyszczącym blacie. Wziął lód, zawinął w ręcznik i przyłożył do mojego policzka. A z moich ust wydostał się cichy jęk.
-Przepraszam- mruknął.Pocałował mnie w szyję, a potem dotknął ustami bolącego miejsca na moim policzku.- Lepiej ci już trochę? - zapytał zmartwiony.
-Tak, dziękuję. -wymusiłam delikatny uśmiech. Harry podał mi sok pomarańczowy, biorąc od niego kubek delikatnie musnęłam opuszkami palców jego dłoń. Przeszedł mnie dreszcz i kubek wyślizgnął mi się z ręki wylewając przy tym swoją zawartość na moją bluzkę. Harry się zaśmiał. Nie zdążyłam nic zrobić, gdyż Harry pociągnął mnie za rękę.
-Chodź ze mną.- Zeskoczyłam z blatu. Prowadził mnie po schodach na górę. Jego dom był wielki. Weszliśmy do przypuszczam "jego sypialni". Stał do mnie tyłem i otworzył szufladę.
-Rozbierz się.-powiedział, a mnie zamurowało.
-Co..!?- Byłam w szoku. Odwrócił się w moją stronę z wielkim uśmiechem na twarzy. Rzucił we mnie swoją białą koszulką.
-Przebierz się. - uśmiechnął się słodko. -Jesteś cała w soku. - Harry wyszedł z pokoju zostawiając uchylone drzwi.
-Tylko nie podglądaj! - krzyknęłam i usłyszałam jego głośny śmiech.
-Nie odważyłbym się. - powiedział, a ja zaczęłam zdejmować bluzkę. Szybko nałożyłam jego koszulkę. Gdy się odwróciłam, zobaczyłam szczerzącego się chłopaka.
-Przestań nie gap się!-wykrzyczałam rozbawiona jego śmiechem.
-Przepraszam, nie mogłem się powstrzymać. - uśmiechnął się uroczo. Zaczął się do mnie zbliżać, a ja odruchowo cofnęłam się o krok do tyłu. Potknęłam się i usiadłam na jego łóżku. Harry stał przy mnie i patrzył na mnie z góry. Oblizał usta i zbliżył je do mojej szyi zostawiając na niej kolejny pocałunek, po czym zbliżył swoją twarz do mojego ucha .
-Jesteś piękna, cała, nawet z tym okropnym siniakiem. -wyszeptał i chociaż go nie widziałam to byłam pewna ,że uśmiechnął się kiedy ciche westchnięcie wyleciało z moich ust. Położyłam ręce na jego ramionach z zamiarem odepchnięcia go, ale on złapał moje dłonie i oplótł je sobie wokół szyi. Wstałam, a on przycisnął moje ciało do swojego. - Chciałbym żebyś o nim zapomniała. - wyszeptał przerywając na chwilę. - Zabieram cię jutro na kolację. Nikt cię już nie skrzywdzi. - mówił przytulając mnie do siebie. Popatrzył na moją twarz, gdy zauważył, że jestem trochę zmieszana jego słowami, uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek. Zarumieniłam się i oddałam mu szczery uśmiech. Zeszliśmy z powrotem do kuchni. Usiadłam na blacie tak jak poprzednio. Harry zaśmiał się cicho gdy mnie tam zobaczył.
- Czego się napijesz? - spytał.
- Mam ochotę na kawę z mlekiem. - odpowiedziałam.
- Jesteś tego pewna, bo wiesz jest 21, chyba potem nie zaśniesz.
- Dam radę. - powiedziałam i puściłam mu oczko. Wybuchł śmiechem i wyjął z lodówki mleko. Już chciał sięgnąć po czajnik, gdy ja chwyciłam go za rękę.
- Ja zrobię. - powiedziałam cicho. Harry odsunął się wyraźnie zaskoczony moim gestem i usiadł na barowym krześle obok blatu,na którym chwilę temu siedziałam. Odwróciłam się do niego tyłem i zaczęłam parzyć kawę. Czułam wzrok Harry'ego, który wędrował od moich stóp i zatrzymał się na wysokości moich pośladków. Odwróciłam się, co wyrwało go z zamyślenia. Postawiłam mu kubek przed nosem, a on zaciągnął się zapachem świeżej kawy. Upił łyka, zamknął oczy i się uśmiechnął.
- Pyszna. - zachwycił się.
- Haha cieszę się, że ci smakuje.
   Złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Nadal siedział na stołku a  przez to wpadłam na jego napięty tors. Odetchnął głęboko i przycisnął swoją dłoń do dolnych partii moich pleców, tym samym jeszcze bardziej mnie do siebie zbliżając.
- Lepszej nie piłem. - wymruczał.
- Ojj daj spokój, nie jest aż tak dobra.- odpowiedziałam.
- Obiecuję ci, że jutrzejszego wieczoru nie zapomnisz nigdy. - wyszeptał uwodzicielsko.
- Jeszcze na nic się nie zgodziłam. - odparłam cicho.
- Prosze. - w jego głosie usłyszałam udawaną desperację,.
- Musisz mnie jakoś przekonać. - rzuciłam, a on zachichotał. Zbliżył swoje usta do mojego ucha.
- Postaram się, skarbie.- poczułam jego ciepły oddech na mojej szyi.
- O nie nie! Nie będzie tak łatwo! - krzyknęłam wyrywając się z jego uścisku i zaczęłam uciekać do salonu. Zaczął mnie gonić. Staliśmy po przeciwnych stronach kanapy i patrzyliśmy sobie w oczy. Na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech. Wskoczył na mebel i ponownie mnie gonił. Zaczęłam biec przez korytarz do szklanych drzwi na tyłach domu. Harry był blisko, ale na szczęście były one otwarte. Gdy znalazłam się na zewnątrz, stałam na tarasie, a przede mną widziałam ogromny basen. Wow! Robił wrażenie. Odwróciłam się, aby zobaczyć gdzie jest Harry, ale nigdzie go nie widziałam. Pomyślałam, że coś go musiało zatrzymać i zaraz przyjdzie. Podeszłam do basenu i lekko się pochyliłam. Musiał być dość głęboki. Nagle z myślenie wyrwał mnie delikatny uścisk w talii.
- Może chcesz się wykąpać? - poznałam jego lekko ochrypły głos. Pokiwałam głowo przecząco.
- Nie mam kostiumu. Nie mogę.
- Ale chcesz?- zapytał Harry.
- Nie mogę. Może innym razem.
- Po co czekać? - powiedział a jego uścisk zacieśnił się i zanim zobaczyłam zorientować się co robi, przechylił nasze ciała za krawędź. Wpadliśmy do wody z głośnym pluskiem. Gdy się wynurzyłam spojrzałam na niego wściekle. Śmiał się.
- Nie śmieszne! - krzyknęłam. Zaczął się śmiać jeszcze głośniej.Harry lekko pchnął mnie na ścianę basenu i przylgnął do mnie swoim ciałem rozstawiając swoje ręce po obu stronach moich ramion.
- A teraz? - zapytał.
- Co teraz? - uśmiechnął się uroczo.
- Przekonałem cię? - wyszczerzył się i uniósł brwi.
- Eee nie za bardzo.- zachichotał.
- W takim razie muszę cię przekonać inaczej.- nie zdążyłam odpowiedzieć, bo poczułam jego ręce na talii. Zanim zdążyłam zareagować zaczął mnie łaskotać. Śmiałam się jak wariatka, a on nie przestawał.
- Hahahaha proszę prze..przestań.- ustąpił. Uniosłam głowę, a nasze oczy się spotkały.
- A teraz? - zapytał rozbawiony. - I lepiej się dobrze zastanów.- zaśmialiśmy się.
- Harry tak mnie nie przekonasz. - odepchnęłam go od siebie uśmiechając się.
- I tak po ciebie przyjadę! I nie mów, że nie! - śmiał się i wyciągnął mnie z wody. - I jeszcze jedno.. ubierz dla mnie sukienkę.- wyszeptał.
 Po godzinie, gdy się wysuszyliśmy, Harry odwiózł mnie do domu. Pożegnaliśmy się i ruszyłam w stronę drzwi, gdy w oknie zobaczyłam wściekłą Bonnie.
- Gdzieś ty kurwa była?! - wrzasnęła, gdy weszłam do środka. Już chciałam jej wszystko opowiedzieć, gdy zobaczyła mój zaczerwieniony policzek. - Co się stało? - zapytała wystraszona.
- To John. - wyszeptałam trzymając dłoń na policzku. Przypomniał mi się ból jaki czułam, kiedy John mnie uderzył.
- O Boże, on tu był! Szukał cię!- wyjąkała przerażona.






piątek, 6 grudnia 2013

Rozdział 2

   Obudziły mnie wrzaski Bonnie. Nie bardzo wiedziałam, co się dzieje kiedy zobaczyłam ją skaczącą po moim łóżku.
- Co ty robisz?- spytałam zaspana, bo przez pół nocy nie spałam. W głowie miałam tylko Johna i mój telefon, który zaginął w tajemniczych okolicznościach.
- Słuchaj mnie teraz! Dzwonił do mnie jakiś facet z twojego numeru i powiedział, że wczoraj kiedy na niego wpadłaś zgubiłaś telefon, a on go znalazł! - opowiadała to z taką pasją, jakby od tego zależało jej życie.
- To Harry, nazywa się Harry. - opowiedziałam.
- Nie wiem jak wygląda, ale ten jego głos... jest taki męski i seksowny. - zażartowała Bonnie
- Przyniesie go tutaj? Czy to ja mam się po niego pofatygować? - zapytałam szczęśliwa, że się znalazł.
- Ale co? - najwyraźniej zapomniała zauroczona Harrym, o czym rozmawiałyśmy.
- Halo, Bonnie tu ziemia. Mój telefon! - odpowiedziałam ze śmiechem.
- A tak, tak. Masz się z nim spotkać w tej nowej kawiarni w centrum handlowym.
- Okej, fajnie że się znalazł - powiedziałam zadowolona.
- Naprawdę zależało mu na tym spotkaniu. Chciałam się z nim spotkać sama, ale stanowczo odmówił i nalegał, abyś to ty się pojawiła. - powiedziała unosząc brwi do góry. - Chyba ktoś tu się zakochał - wypaliła z zachwytem.
- Przestań, widzieliśmy się tylko raz. To niemożliwe. - burknęłam.
- Nieważne. Masz tam być o 17.00. Mamy czas, żeby znaleźć ci jakąś fajną kieckę.
- Bonnie, przecież to nie randka, pójdę w zwykłych jeansach. - odparłam.
- On chyba tak nie myśli. - posłała mi znaczące spojrzenie.
- Ale ja mam chłopaka. Zapomniałaś? Jestem z Johnem! - krzyknęłam.
- No właśnie, a propos Johna. To nie jest chłopak dla ciebie. On cie niszczy i rani. Odkąd z nim jesteś nie jesteś już sobą. A poza tym, przecież wiesz jaki on jest. Wczoraj na imprezie zachowywał się jak skończony dupek! - mówiła jakby miała zaraz wybuchnąć.
- Widziałaś? - zapytałam ze łzami w oczach.
- Jasne. Wszyscy widzieli. Każdy wie, że John to kretyn szukający tylko dziewczyny na jedną noc. Czy ty go w ogóle kochasz?- zapytała.
- Tak myślałam, ale kiedy wczoraj nazwał mnie suką, wszystko się zmieniło... - łzy poleciały mi z oczu
- Hej, hej, hej, skarbie nie płaczemy, on nie jest tego wart. - Bonnie starała się mnie pocieszyć. - Lepiej pogadajmy o tym Harrym. - od razu humor jej się poprawił.
- Pomóż mi znaleźć jakąś sukienkę na to spotkanie. - uśmiechnęłam się mimowolnie.
- No! I nareszcie zaczynasz mówić jak człowiek. - zaśmiałyśmy się.
    Bonnie dała mi swoją czarną, dopasowaną do ciała sukienkę i pokręciła mi lekko włosy. Była już 16.30 kiedy zakładałam na nogi moje czarne buty na koturnach.
- Wyglądasz bosko! - obejrzała mnie Bonnie.
- Dzięki. - dałam jej buziaka i wsiadłam do mojego samochodu.
    Kiedy byłam już w galerii, zobaczyłam przez szybkę kawiarni, że Harrego jeszcze nie ma. Była za dziesięć 17, więc miał jeszcze czas. Mam nadzieję, że mnie nie wystawił.
   Zamówiłam sobie kawę z mlekiem. Zanim kelner mi ją podał do mojego stolika dosiadł się wysoki chłopak z pięknym uśmiechem. Ubrany był w czarne spodnie, białe conversy i białą koszulkę, przez której dekolt mogłam dostrzec dwa dość duże tatuaże.
- Cześć piękna! - krzyknął Harry.
- Cześć Harry.- uśmiechnęłam się. Harry przejechał wzrokiem po mojej sylwetce, od stóp do głów. Zatrzymał się na moich ustach, po czym szybko przełknął ślinę i spojrzał mi w oczy.
- Pięknie wyglądasz. - skomplementował mnie Harry.
- Dziękuję, ty też wyglądasz całkiem nieźle.- uśmiechnęliśmy się do siebie i usiedliśmy przy stoliku obok okna. Kelner przyniósł mi kawę i przyjął zamówienie Harrego.
- Dzięki, że zadzwoniłeś do Bonnie.
- Cała przyjemność po mojej stronie Juliette. - uśmiechnął się uroczo. Zauważyłam, że widać mu dołeczki na policzkach. - Miło się znowu widzieć. Przepraszam za moją nachalność, ale nie mogę się powstrzymać, masz chłopaka? - zapytał i był wyraźnie zaciekawiony moją odpowiedzią.
- Wiesz co chętnie sobie z tobą pogadam, ale może najpierw oddaj mi mój telefon. - odpowiedziałam z rozbawieniem w głosie.
- Przepraszam. - wyjął telefon z kieszeni i podał mi do ręki.- Proszę bardzo. Następnym razem bardziej na niego uważaj. Masz tam mnóstwo interesujących rzeczy. - zaśmiał się.
- Przeglądałeś mój telefon?!- wkurzyłam się.
- Musiałem znaleźć coś co pozwoli mi się namierzyć. - odparł  i lekko posmutniał.
- Przestań, przecież nic się nie stało. - uśmiechnęłam się do niego.
- Ciężko cię rozgryźć  dziewczyno. Ale muszę przyznać, że to bardzo pociągające. - wyszeptał mi zmysłowo do ucha. Zarumieniłam się, kiedy to powiedział.
- Więc? - wiedziałam o co mu chodzi.
- Nie wiem. - odpowiedziałam.
- Jak to nie wiesz czy jesteś wolna? - zapytał zdziwiony. - Bo wiesz jeśli jesteś singielką to z chęcią spotkałbym się z tobą jeszcze raz. - uśmiechnął się tak, że mogłam zobaczyć jego urocze dołeczki.
- Mój chłopak okazał się chujem, ale to skomplikowane...- wtedy spojrzałam za ramię Harrego i zobaczyłam go. John. Nasze oczy się spotkały. Jeszcze nigdy nie widziałam go aż tak wkurzonego. Podszedł do naszego stolika i zaczął krzyczeć:
- Co tu kurwa się dzieje?!
- John, to nie tak jak myślisz! Harry  tylko... umm... on tylko znalazł mój telefon.
- Zamknij się dziwko, później porozmawiamy. - podszedł do Harrego i popchnął go na stolik za nim. Chciał go uderzyć pięścią w twarz, ale Harry zrobił unik i oddał cios prosto w nos Johna. Po raz pierwszy słyszałam dźwięk łamanej kości. John przewrócił się na ziemię, a z jego nosa zaczęła płynąć krew. Przestraszyłam się i do niego podbiegłam.
- Co ty zrobiłeś?! - krzyczałam na Harrego.
- Zasłużył sobie. Nikt nie będzie cię tak nazywał w mojej obecności. - odrzekł
- Ten chuj złamał mi nos! Zawieź mnie do szpitala! Już!- wykrzykiwał John. Niechętnie chwyciłam go za rękę i pomogłam mu wstać. Wychodząc razem Johnem z kawiarni, rzuciłam tylko wściekły wzrok na Harrego. Szpital był niedaleko, więc byliśmy na miejscu po jakiś 10 min. Całą drogę spędziliśmy w ciszy. Gdy weszliśmy do budynku, Johnem od razu zajął się jakiś doktor, a ja usiadłam w poczekalni. Siedziałam tam około 2 godzin, dopóki chłopak nie wrócił. Nadal był strasznie wściekły. Ledwo zdążyłam wyjąć kluczyki od samochodu z torby, a John od razu wyrwał mi je z rąk.
- Ja poprowadzę. - warknął.
Wsiedliśmy do samochodu i po kilku minutach byliśmy pod domem Johna. Gdy weszliśmy do środka natychmiastowo zaczęła się awantura.
- To wszystko twoja wina suko! Zadowolona?- spytał wskazując palcem na swój nos.
- O co ci chodzi?! Nikt nie kazał ci się z nim bić! I nie mów tak do mnie! - odkrzyknęłam
- Jak?! Że moja dziewczyna to dziwka?!- wykrzyczał. Nie myśląc za wiele, uderzyłam go w twarz z otwartej dłoni. To co stało się później bardzo mnie zaskoczyło... John odepchnął mnie i uderzył pięścią w twarz.

Rozdział 1

  Ale zimno! Nie opłacało się zakładać tej krótkiej sukienki na imprezę! Jak zwykle jestem spóźniona, więc od razu zamówiłam taksówkę. Myślę , że po imprezie nie będę w stanie sama prowadzić. Procenty zrobią swoje.
  John , mój chłopak, jest już na miejscu. Jak zwykle nie odstępują go dziewczyny, a on bezwstydnie z nimi flirtuje.
-Cześć, nie przeszkadzam?-spytałam podirytowana.
-Cześć skarbie-powiedział , po czym , obdarzył mnie szczerym uśmiechem.-Czego się napijesz?
-Zaskocz mnie- rzekłam uroczo.Po chwili John wrócił z dwoma kolorowymi drinkami.
    Już o 22 mój chłopak był kompletnie pijany.
Kiedy wróciłam z łazienki, zobaczyłam Johna, który całował się z jakimś wypindrzonym pustakiem. W sumie to nie byłaby taka zła , gdyby nie nakładała tapety szpachlą.
-Co to do cholery ma być?-krzyknęłam wkurzona.
-Oj przestań maleńka, możesz się do nas przyłączyć. Albo dokończymy to tylko we dwoje.-szepnął mi do ucha.Był wyraźnie ostro wstawiony.
-Nie dziękuję!-wysyczałam przez zaciśnięte zęby.
-Nie wierzysz w moje możliwości?
Wtedy przyparł mnie do drewnianej ściany, a jego ręce niebezpiecznie zjeżdżały w dół mojej talii. Czułam jego ciężki oddech na mojej szyi , kiedy próbowałam odepchnąć jego ręce.
-Będzie fajnie-znowu wyszeptał mi do ucha.
-Odpierdol się!-odepchnęłam go.Zaczęłam się cofać.
-Jak sobie chcesz suko!-krzyknął za mną i zniknął w tłumie.
Byłam wkurwiona.Jak on mógł się tak zachować?! Po policzku słynęła mi pojedyncza łza.Ciekawe czy wrócił do tego pustaka?
  Wracałam do domu piechotą. Nie zamówiłam taksówki, bo miałam ochotę się przejść.
Idąc obok areny zauważyłam rozjeżdżające się samochody. Miałam głowę spuszczoną w dół. Nie zwracałam uwagi na nic, gdy nagle na kogoś wpadłam.
-Ojej , przepraszam. Nie zauważyłam cię.-
Podniosłam głowę do góry i zobaczyłam wysokiego chłopaka z ciemnymi kręconymi włosami. Gdy moje oczy spotkały jego zielone tęczówki, poczułam dziwne ciepło w brzuchu. Nieznajomy chłopak lekko się do mnie uśmiechnął , pokazując swoje urocze dołeczki. Muszę przyznać był przystojny.
-Nic nie szkodzi.-odpowiedział-Jestem Harry.-Byłam zaskoczona jego nagłym i dość odważnym gestem.
-Miło cię poznać Harry. Jestem Juliette.-odpowiedziałam posyłając mu wymuszony uśmiech. Nie byłam w stanie zrobić nic innego.
-Czy wszystko jest w porządku?- zapytał Harry z zatroskaniem w głosie.
-Tak, po prostu chcę już iść do domu. Cześć.-rzuciłam i szybko się oddaliłam.
-Do zobaczenia-krzyknął z nadzieją w głosie. Nie sądziłam , że jeszcze kiedyś się zobaczymy.
     Nareszcie w domu. Nie ma nikogo. Moja przyjaciółka Bonnie jeszcze nie wróciła z imprezy. Nadal myślałam o Johnie i o tym co się wydarzyło.
Chciałam sprawdzić wiadomości w telefonie.Ale gdzie do cholery jest mój telefon! Czy ten cały Harry mi go ukradł?! No nie! Mam dość ! Idę spać.



Przedstawienie postaci

Julliet Moore.
 Zakochana ? pytanie W Kim? 
Kim on jest?


 Harry Styles.
 Skrywa tajemnice...


Bonnie Salem


John Bower. 
Nie jest tym za kogo go uważała...


Niall Horan 

Prolog

Jestem zwykłą, 19-letnią dziewczyną. Studiuje prawo, chociaż, szczerze? nienawidzę tego. 
Mieszkam w Londynie, ale New Jersey to mój dom. Razem z moją przyjaciółką Bonnie,dzielimy dom.
Muzyka i imprezowanie to coś co uwielbiam, coś co pozwala mi być sobą.
Rodzice, hm, to śmieszne. Bogate dupki z chorą obsesją na punkcie prawa. Myślą, że robią dobrze sterując moim życiem, bullshit! Głupie pierdolenie. I Matti, mój Matti się nie opiera. Ślepo wierzy we wszystko co mówią. 
 A John..kochałam go. Dopóki go nie poznałam. Pieprzony fagas.


Normalne życie, ale do czasu, aż poznałam jego...